A słyszałaś akustyczną wersję I don”t care samego Sheerana? O niebo lepsze od tego i wreszcie mogę słuchać z przyjemnością prawdziwego Eda.
Oczywiście, że słyszałam.
ta z Biberem fajna, ja też ją strasznie lubię.
wradiu Szczecin ją często grają.
Przyznam, że Wcale nie jestem psychofanem Edka, o czym wypowiadałem się na ten temat zdaje się na starym, pompiuszowym blogu, którego wpisy zżarło.
Dla tych, co wtedy nie czytali: w dużym skrócie.:
1. Edek z trudem robi słabe piosenki. przy czym przez słaby rozumiem tutaj bądź to produkcję, bądź to stan głosu Eda pomiędzy jednym piwem a drugą whiskey.
Naprawdę, Edek po prostu się trzyma.
2. i tu już entuzjastycznie nie będzie: Nie lubię, gdy człowiek dwadzieścia lat z dojazdem, śpiewa jakie to ciężkie, a przede wszystkim bogate doświadczenia mamy za sobą, i jak to fajnie jest jednak wrócić do korzeni. Jakich, przepraszam, korzeni? Rozumiem, gdy o takich rzeczach śpiewa wokalista/ka lat 35, 40.
Taki to przynajmniej faktycznie ma pierwszy, być może drugi rozwód za sobą i nie jedno pytanie sobie zadał, nie „szczylek” 20 czy nawet 22 lata.
Widać, że nawet jak wyszło spod ręki Eda, to z bardzo jasnymi wskazówkami z wytwórni.
Ale gdzie tu jest o wracaniu do korzeni? W sensie, że co? Bo jeśli ci chodzi o „castle on the hill”, to on tam śpiewa o rodzinnym mieście, a co jak co, ale za dzieciństwem, to i w wieku dwudziestu lat można tęsknić. xd. Do korzeni, to on jakoś nie kojarzę, żeby wracał. A co do w ogóle doświadczeń życiowych, podejrzewam, że to nie tyle zależy od wieku, ale od tego, co ktoś przeżył, bo mniej więcej to oznacza doświadczenie. On on 16 roku życia nie mieszkał w rodzinnym domu tylko mniej lub bardziej sobie musiał radzić, więc myślę, że czegoś tam, to doświadczył, chyba, że miarą doświadczenia życiowego jest ilość rozwodów. xd
Psychofanem, to i ja nie jestem. :d
O, możesz robić takie częściej, rozwiązało by to mój odwieczny problem z brakiem źródła do znajdowania muzycznych nowości. Bo przez to, że słucham tylko na YT, moje możliwości są ograniczone, bo w proponowanych pokazuję się głównie to, co już kiedyś odwiedziłam.
Plus lubię, gdy są różne gatunki, różne osoby, i bardzo różne style w jednym miejscu. 🙂
8 odpowiedzi na “top 100 cz 1.”
A słyszałaś akustyczną wersję I don”t care samego Sheerana? O niebo lepsze od tego i wreszcie mogę słuchać z przyjemnością prawdziwego Eda.
Oczywiście, że słyszałam.
ta z Biberem fajna, ja też ją strasznie lubię.
wradiu Szczecin ją często grają.
Przyznam, że Wcale nie jestem psychofanem Edka, o czym wypowiadałem się na ten temat zdaje się na starym, pompiuszowym blogu, którego wpisy zżarło.
Dla tych, co wtedy nie czytali: w dużym skrócie.:
1. Edek z trudem robi słabe piosenki. przy czym przez słaby rozumiem tutaj bądź to produkcję, bądź to stan głosu Eda pomiędzy jednym piwem a drugą whiskey.
Naprawdę, Edek po prostu się trzyma.
2. i tu już entuzjastycznie nie będzie: Nie lubię, gdy człowiek dwadzieścia lat z dojazdem, śpiewa jakie to ciężkie, a przede wszystkim bogate doświadczenia mamy za sobą, i jak to fajnie jest jednak wrócić do korzeni. Jakich, przepraszam, korzeni? Rozumiem, gdy o takich rzeczach śpiewa wokalista/ka lat 35, 40.
Taki to przynajmniej faktycznie ma pierwszy, być może drugi rozwód za sobą i nie jedno pytanie sobie zadał, nie „szczylek” 20 czy nawet 22 lata.
Widać, że nawet jak wyszło spod ręki Eda, to z bardzo jasnymi wskazówkami z wytwórni.
Ale gdzie tu jest o wracaniu do korzeni? W sensie, że co? Bo jeśli ci chodzi o „castle on the hill”, to on tam śpiewa o rodzinnym mieście, a co jak co, ale za dzieciństwem, to i w wieku dwudziestu lat można tęsknić. xd. Do korzeni, to on jakoś nie kojarzę, żeby wracał. A co do w ogóle doświadczeń życiowych, podejrzewam, że to nie tyle zależy od wieku, ale od tego, co ktoś przeżył, bo mniej więcej to oznacza doświadczenie. On on 16 roku życia nie mieszkał w rodzinnym domu tylko mniej lub bardziej sobie musiał radzić, więc myślę, że czegoś tam, to doświadczył, chyba, że miarą doświadczenia życiowego jest ilość rozwodów. xd
Psychofanem, to i ja nie jestem. :d
O, możesz robić takie częściej, rozwiązało by to mój odwieczny problem z brakiem źródła do znajdowania muzycznych nowości. Bo przez to, że słucham tylko na YT, moje możliwości są ograniczone, bo w proponowanych pokazuję się głównie to, co już kiedyś odwiedziłam.
Plus lubię, gdy są różne gatunki, różne osoby, i bardzo różne style w jednym miejscu. 🙂