17 odpowiedzi na “nie samą perkusją człowiek żyje, czyli instrumenty w moim domu, cz 2. Wybaczcie mi ten wpis.”
Oo. Ta druga pukawka po grsechotce mi się podoba. Takie przeszkadzajki czasami perkusiście się mocno przydają 😉
Konkretniej? xd. TO jest jeden istrument, właśnie to w nim najlepsze. xd
Zacne masz instrumenty, Maju. A co do piosenki, początkowo wydawało mi się, że to Wonderwall zespołu Oasis, ale pod koniec coś mnie zmyliło, więc pewnie pudło, xd.
No,
kulki miałam też takie,
fajne to było.
Ten perkusjoshaker,
że tak powiem 😛
też fajny.
Lubię moją okarynę, bo jest owalna…D Dziękuję za dedykację, a piosenki nie kojarzę. Słychać duży potencjał, ale też dużo wymówek! Tu trzeba się wziąć ostro i przypilnować, żebyś grała:) No i zmienić klasyczną na akustyczną.
Taaaaaa, klasyczną na akustyczną zmienię, jak kupię inne rzeczy. :p CO do ćwiczenia racja, ale co do instrumentu, jeszcze poczekam na to akurat. Jest akustyczna taty, ale jest za duża to raz, a po drugie ma takie struny, że nawet tata mówi, że zatwarde.
A tam za twarde….musi boleć na początku. Do akustycznej zazwyczaj używa się 12-54
Ja wiem, że musi boleć na początku, tylko mnie będzie boleć i przy miękkich. A tata tak mówił nie na początku, tylko non stop, ja bardzi twardych po prostu nie mogę użyć, nie utrzymam.
@Maja Ty powinnaś obstawiać Bajki Grajki albo inne słuchowiska dla dzieci! 🙂
Z powodu instrumentów czy moich niewiarygodnych zdolności konferansjerskich?
Yyy, tego pierwszego raczej… 🙂
Tak myślałam. :p
Tzn. wiesz, Twoje zdolności są oczywiście oszałamiające!
Po prostu… Nie warto ich marnować tak beztrosko…
Ja zawsze miałam słabość do marakasów i za dzieciństwa chciałam mieć swoje własne.
A ja wpisu nie wybaczam, jak prosisz w tytule, tylko czekam na dalszy ciąg.
A na co dokładnie, to też myślę, że już wiesz.
Bloga Twojego śledzę, więc napewno mi nie umknie.
a te kulki to są chińskie kulki kigonk, jak zechcesz to ci podam ich charakterystykę. Mam takie ale stalowe, są różne, lubię sobie nimi dzwonić.
Ja znowu uwielbiam zbierać gwizdki z kulkami i inne pochodne. Bawiłem się w gwizdki latynowskie, z resztą kiedyś sobie taki kupię, syrenka też fajna jest polecam.
17 odpowiedzi na “nie samą perkusją człowiek żyje, czyli instrumenty w moim domu, cz 2. Wybaczcie mi ten wpis.”
Oo. Ta druga pukawka po grsechotce mi się podoba. Takie przeszkadzajki czasami perkusiście się mocno przydają 😉
Konkretniej? xd. TO jest jeden istrument, właśnie to w nim najlepsze. xd
Zacne masz instrumenty, Maju. A co do piosenki, początkowo wydawało mi się, że to Wonderwall zespołu Oasis, ale pod koniec coś mnie zmyliło, więc pewnie pudło, xd.
No,
kulki miałam też takie,
fajne to było.
Ten perkusjoshaker,
że tak powiem 😛
też fajny.
Lubię moją okarynę, bo jest owalna…D Dziękuję za dedykację, a piosenki nie kojarzę. Słychać duży potencjał, ale też dużo wymówek! Tu trzeba się wziąć ostro i przypilnować, żebyś grała:) No i zmienić klasyczną na akustyczną.
Taaaaaa, klasyczną na akustyczną zmienię, jak kupię inne rzeczy. :p CO do ćwiczenia racja, ale co do instrumentu, jeszcze poczekam na to akurat. Jest akustyczna taty, ale jest za duża to raz, a po drugie ma takie struny, że nawet tata mówi, że zatwarde.
A tam za twarde….musi boleć na początku. Do akustycznej zazwyczaj używa się 12-54
Ja wiem, że musi boleć na początku, tylko mnie będzie boleć i przy miękkich. A tata tak mówił nie na początku, tylko non stop, ja bardzi twardych po prostu nie mogę użyć, nie utrzymam.
@Maja Ty powinnaś obstawiać Bajki Grajki albo inne słuchowiska dla dzieci! 🙂
Z powodu instrumentów czy moich niewiarygodnych zdolności konferansjerskich?
Yyy, tego pierwszego raczej… 🙂
Tak myślałam. :p
Tzn. wiesz, Twoje zdolności są oczywiście oszałamiające!
Po prostu… Nie warto ich marnować tak beztrosko…
Ja zawsze miałam słabość do marakasów i za dzieciństwa chciałam mieć swoje własne.
A ja wpisu nie wybaczam, jak prosisz w tytule, tylko czekam na dalszy ciąg.
A na co dokładnie, to też myślę, że już wiesz.
Bloga Twojego śledzę, więc napewno mi nie umknie.
a te kulki to są chińskie kulki kigonk, jak zechcesz to ci podam ich charakterystykę. Mam takie ale stalowe, są różne, lubię sobie nimi dzwonić.
Ja znowu uwielbiam zbierać gwizdki z kulkami i inne pochodne. Bawiłem się w gwizdki latynowskie, z resztą kiedyś sobie taki kupię, syrenka też fajna jest polecam.
To podaj, podaj.