Pomyślałam, żę co mi tam, nowąpiosenkęwam tu umieszczę. 🙂
Dziś jest to utwór producenckiego duetu Freestylers z gościnnym udziałem Irwina Sparkesa, pod tytułem "all for nothing". Skąd taki wybór? Mam chyba dwa powody.
Pierwszy to taki, że ogólnie ostatnio wróciłam sobie do muzyki bardziej elektronicznej i różnych jej odmian, zarówno tej tanecznej, jak do bardziej obrazowej i alternatywnej, a także do czegoś pomiędzy, jak Freestylers właśnie, którzy mieszają wszystkie gatunki muzyczne ze sobą.
Drugi powód jest chyba taki, że tytuł kojarzy mi się z frustracją, a to uczucie jakoś mi ostatnio towarzyszy. Spotkałam się chyba ostatnio ze zbyt wieloma zasadami, które nie mają rzadnego celu, osobami, które wymyślają dziwne oskarżenia chyba tylko po to, żeby im na świecie było lżej, a także sytuacjami bez widocznego wyjścia. Nie chodzi tu o sytuacje dramatów życiowych, ale chociażby o takie głupoty, jak brak filmów z audiodeskrybcją po polsku, drogie i kompletnie niedostępne sprzęty dla niewidomych, ustawiczny brak połączenia internetowego w miejscu, gdzie by się raczej przydało i takie inne, pozornie drobne, a jednak wnerwiające rzeczy.
I w sumie, to nie zrozumcie mnie źle. Ostatnie tygodnie zaliczam do udanych, mało tego, ostatnie miesiące to tak jakby trochę nowy etap. Przez ostatnie 4 lata, z przerażającą regularnością, we wrześniu cośmi się sypało, coś traciłam, gubiłam, nie miałam… A w tym roku niespodzianka, nic takiego się nie stało! I w sumie, to jest OK. Taki tylko jednorazowy przebłysk zniechęcenia do starań mam dzisiaj. Jesień mnie dopadła widocznie, choć za oknem jeszcze jej nie widać. Przejdzie, jak wszystko, ale jak przy okazji mogę się podzielić fajną piosenką, to czemu tego nie zrobić? 🙂
Pozdrawiam ja – Majka