Kategorie
co u mnie

Wesołych świąt! Bądźcie milsi ode mnie!

Hejoooo!
OK, oto znów doczekaliśmy się momentu, kiedy człowiek jest mądry po szkodzie. To uczucie, kiedy kończysz oglądać sezon serialu, dzieje się coś, co zmienia wiele w historii, ty chcesz wiedzieć co dalej… i okazuje się, że następny sezon potrzebuje jeszcze ponad godziny, żeby się pobrać. To źle, to źle. Ale, jest też lepsza część, mianowicie, to mnie zmotywowało do napisania wpisu. :p
No więc… nie zaczyna się zdania od „no więc”! Mówiłam ci to już! Yyyyy… Zastanawiam się, co się działo przez ostatnie tygodnie.
Jak wszyscy wiemy, to są ostatnie tygodnie przed świętami. Jej! Czyli wszyscy są weseli, dobrze usposobieni do świata i ludzi i wcale nie zmęczeni? Nie, moi drodzy. Tygodnie przedświąteczne to czas, w którym i uczniowie, i nauczyciele wiedzą, że niedługo będą mieli chociaż tydzień wolnego. A co za tym idzie zdają sobie sprawę, że już długo chodzili do szkoły bez przerwy. Co jeszcze wzmaga ich zmęczenie! Poza tym, jest zima, więc chorują wszyscy, a jak nie chorują, to o tym marzą po cichu, no bo, kurcze, trzy dni wolnego! A tak poważnie, to serio, nie mogliśmy się już doczekać świąt. No bo z jednej strony wszyscy wiedzieli, że zostało tylko kilka dni do końca nauki w tym roku, a z drugiej strony, gdy na hisie pojawiło się 14 osób z 26, nasza pani profesor stwierdziła, że gdybyśmy byli w sejmie, obrady mogłyby się odbyć, ponieważ wymagane pięćdziesiąt procent jest! :d Przy okazji serdecznie pozdrawiam Panią Profesor. Wytrzymać z nami ostatnią lekcję w piątek, to jest sztuka.
Inna rzecz, że tóż przed przerwą, mianowicie w czwartek, mieliśmy koncert świąteczny. Już trochę o nim pisałam. Wrócę do niego jeszcze, ale spróbujmy trzymać się chronologii.

Hejoooo!
OK, oto znów doczekaliśmy się momentu, kiedy człowiek jest mądry po szkodzie. To uczucie, kiedy kończysz oglądać sezon serialu, dzieje się coś, co zmienia wiele w historii, ty chcesz wiedzieć co dalej… i okazuje się, że następny sezon potrzebuje jeszcze ponad godziny, żeby się pobrać. To źle, to źle. Ale, jest też lepsza część, mianowicie, to mnie zmotywowało do napisania wpisu. :p
No więc… nie zaczyna się zdania od "no więc"! Mówiłam ci to już! Yyyyy… Zastanawiam się, co się działo przez ostatnie tygodnie.
Jak wszyscy wiemy, to są ostatnie tygodnie przed świętami. Jej! Czyli wszyscy są weseli, dobrze usposobieni do świata i ludzi i wcale nie zmęczeni? Nie, moi drodzy. Tygodnie przedświąteczne to czas, w którym i uczniowie, i nauczyciele wiedzą, że niedługo będą mieli chociaż tydzień wolnego. A co za tym idzie zdają sobie sprawę, że już długo chodzili do szkoły bez przerwy. Co jeszcze wzmaga ich zmęczenie! Poza tym, jest zima, więc chorują wszyscy, a jak nie chorują, to o tym marzą po cichu, no bo, kurcze, trzy dni wolnego! A tak poważnie, to serio, nie mogliśmy się już doczekać świąt. No bo z jednej strony wszyscy wiedzieli, że zostało tylko kilka dni do końca nauki w tym roku, a z drugiej strony, gdy na hisie pojawiło się 14 osób z 26, nasza pani profesor stwierdziła, że gdybyśmy byli w sejmie, obrady mogłyby się odbyć, ponieważ wymagane pięćdziesiąt procent jest! :d Przy okazji serdecznie pozdrawiam Panią Profesor. Wytrzymać z nami ostatnią lekcję w piątek, to jest sztuka.
Inna rzecz, że tóż przed przerwą, mianowicie w czwartek, mieliśmy koncert świąteczny. Już trochę o nim pisałam. Wrócę do niego jeszcze, ale spróbujmy trzymać się chronologii.
To zacznijmy od piątku. Nie, nie wczorajszego, tydzień temu. Tydzień temu byłam u fryzjera i tam stałam się światkiem dialogów magicznych, które uwielbiam. Najpierw byłam ja, ja tylko ścinałam grzywkę, nic, co by zajmowało dużo czasu. Potem więc usiadłam sobie i czekałam, bo fryzjerka zajęła się moją mamą. Siedząc tam obserwowałam sobie inne klijentki. Jedna z nich, podejrzewam, że znajoma fryzjerki, przeglądała próbki perfum.
– Ty, zobacz, te ładnie wyglądają, nie? – zwróciła się do, siedzącej koło mnie, koleżanki.
– A to ty oglądasz perfumy, zamiast je wąchać? – zagadnęła z umiarkowanym zainteresowaniem fryzjerka. Parsknęłyśmy śmiechem. Koleżanka podniosła się z miejsca.
– Pokaż mi. Nie no, te to w ogóle są męzkie. A tamte pokaż… –
– Tak tak, przyjrzyj się im. Obejrzyj opakowanie. – zachęciłyśmy ją. Koleżanka wróciła na swoje miejsce koło mnie, ale nie usiedziała długo.
– Słuchaj, ale ja przez ciebie mam taki odwyk, że na prawdę… – zwróciła się do fryzjerki. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale niebawem się wyjaśniło.
– Powiesz mi, za ile będę mogła wyjść zapalić? – Aaaaa, więc to tak! Farbuje włosy, ma to wszystko na głowie i nie może wyjść na fajka. Biedna.
– Ehhhh… dobra, puszczę cię, bo cię rozumiem. – westchnęła fryzjerka. Rzeczywiście, ona też pali. – Tylko szybko. Szybko pal. I weź od razu dwa na raz, bo potem trochę tu posiedzisz. – Przy okazji zakładała jej czepek.
– No dobra, idź. Tylko załóż kaptur!
– Nie mam. – oznajmiła dziewczyna raczej obojętnym tonem.
– No to nie wiem, zrób coś! –
– DOooobra, kurtkę sobie zarzucę na łeb. –
– Zarzuć na łeb i idź. – Po chwili wahania dziewczyna zawróciła.
– Nie no, weeeeź, nie masz jakiegośręcznika? Przecież nie będę szła z tą kurtką, jak debil. –
– Aaaa, w tym czepku też nie wyglądasz za mądrze, wiesz? – zauważyła uprzejmie fryzjerka, co przyprawiło nas o kolejny napad wesołości.
Widzicie? I dlatego nie opłaca się palić! :p

Mnie w ogóle zawsze bawi to, jak mogą ze sobą rozmawiać przyjaciółki / dobre koleżanki. Przecież mnóstwo rozmów jest niezrozumiałych dla postronnych. Baaa! Oni mogą nawet pomyśleć, że my się kłócimy! Weźmy na przykład próby. (no i tu wracamy do koncertu.)

W dzień koncertu od godziny ósmej siedzieliśmy w sali 101, przygotowując się do występu. Było zamieszanie, każdy ćwiczył coś, w miarę możliwości co innego, niż osoba siedząca obok, wszyscy się darli, żeby to przekrzyczeć… no ogólnie, świąteczna atmosfera pełną parą! Zamiast wykrzykników typu: jak dobrze, że już są święta! Albo: wesołego nowego roku dla wszystkich! Rozlegały się głosy: dlaczego to znów nie działa, powinno działać! Albo: A mówiłem, żeby tego nie ruszać! Czy też, nasze ulubione: czy mógłbyś się na chwilę przymknąć?
Jest to zjawiskiem niesamowitym, które możnaby podsumować tekstem, który kiedyś usłyszałam od koleżanki – "od matki i od trenera NIE boli!". No i rzeczywiście, jak trenujemy, to wiadomo, że czasem usłyszymy kilka słów, które w innych okolicznościach by nas zasmuciły / dość ostro wnerwiły. Jeśli jednak jest to powiedziane w pewnych konkretnych sytuacjach / pod pewnymi, konkretnymi warunkami, my wiemy, jaki jest tego cel i się nie obrażamy. Tak samo było tutaj. Gdybyśmy rozmawiali ze sobą w ten sposób całe życie, to po pierwsze, nie chciałoby nam sięwięcej rozmawiać, a po drugie, żadne z nas nie miałoby już głosu. Obrazuje to scena, która wydarzyła się przed drugim z trzech występów.
Mieliśmy tam jedną taką piosenkę, do której grałam tylko ja na bębnie i chłopaki na gitarach. Jeden kolega, nie wiem dlaczego, może chciał sprawdzić, może mu sięnudziło, nie wiem, zaczął grać na pianinie. Gdy skończyliśmy piosenkę, odwróciłam się w ich stronę.
– Kto gra na pianinie?!
– On! Zawołała Julka.
– No to, słuuuchaj, nie graj! –
– Nie graj! – przyśświadczyła Julka. – Po pierwsze, to tu nie pasuje, a po drugie, to ty tego nie umiesz! –
– No właśnie, nie umiesz, to nie graj! – W tym momencie nasza pani prowadząca odwróciła się do innej nauczycielki, która obserwowała próbę i zauważyła cicho.
– No… właśnie tacy mili jesteśmy. –
Na próbach jednak, szczególnie w dzień koncertu, było to całkowicie dopuszczalne, ponieważ wszyscy doskonale wiedzieli, że musimy to ogarnąć teraz albo nigdy. I, kunaszemu zaskoczeniu, wszystko wyszło całkiem dobrze.
Po wszystkich koncertach okazało się, że od pana, który załatwiał nam nową naklejkę z naszym logo, dostaliśmy długopisy. Za koncert, każdy otrzymał w nagrodę długopis. Cała grupa zgodnie odpracowała obowiązek radości, wołając: Jej! Super! Nareszcie! Całe życie marzyłem, żeby wygrać długopis!
Co ciekawe, na moim dodatkowym angielskim dostajemy podobne nagrody. :d

No i proszę, dotarliśmy do świąt. Od wczoraj trwa przerwa świąteczna, od wczoraj cieszę się możliwością wyspania się, a także brakiem obowiązku rozwiązywania zadań z matematyki. Wczoraj mieliśmy tylko trzy lekcje, a potem wigilię klasową. Złożyliśmy sobie życzenia, puszczaliśmy kolędy i jedliśmy, bo rzeczywiście, przynieśliśmy spooooro jedzenia. Po wigilii natomiast rozeszliśmy się do domu, by się cieszyć z uzyskanej niedawno wolności.
A propos uzyskanego niedawno, to po świętach zajmę się zaopatrywaniem się w sprzęt. Po pierwsze, zostanie do mnie wysłany mój noooowyyyy komputer! :))) Bardzo dobrze! A po drugie, będę szukać mixera. Mam nadzieję, że do ferii uda mi się ogarnąć sobie jedno i drugie. Także, można mi życzyć powodzenia o tyle, że czeka mnie nie tylko poszukiwanie mixera, ale też sprawdzian z fizyki, matmy i hisu, tóż po świętach. Faaaaaaajnie.

A jak wy spędzacie święta? Ja będę na wigilii u jednej babci, potem u drugiej, ogólnie zapowiada się bardzo miło. A jak tam u was?

Także, ja wam życzę wesołych świąt, szczęśliwego nowego roku i wszystkiego, co dla was najlepsze. Nie umiem skłądać pięknych, długich i dobrze sformułowanych życzeń, więc wybaczcie, ale na tym skończę ich składanie. A, no i mam nadzieję, że dostaniecie to, o czym marzyliście w te święta. 🙂
Kończę i pozdrawiam ja – Majka

10 odpowiedzi na “Wesołych świąt! Bądźcie milsi ode mnie!”

Ja na świętach jestem u babci, a na sylwka jadę poza Polskę. Wrócę dopiero trzeciego stycznia.

Wiesz, perfumy nie koniecznie muszą super pachnieć. Ważniejsze, jak się prezentują na półce. xdddd
Ja po prostu w piątek wyszedłem po trzech lekcjach. I problem rozwiązany.
Challenge has been done. This is my turn, isn’t it?u

Maju, mikser z pewnością zajdziesz w kuchni. 😛
Życzenia odwzajemniam, wesołych, rodzinnych i przede wszystkim spokojnych świąt Bożego Narodzenia.
Ooooo, wasze próby bardzo przypominaj mi zwykłą atmosferę w Infinity.
Wszyscy wtedy myślą, że się kłócimy. Bzduuuura, my tylko sobie grozimy silnikiem. 😀

Ja święta spędzam podobnie, jak ty Maju. Trochę u jednej babci, trochę u drugiej. Również życzę Ci wszystkiego
dobrego na święta i cały nowy rok.

A ja święta spędzam w domu rodzinnym. 🙂
Maju, ja Tobie też życzę wszystkiego dobrego na te święta. Niech one będą ciepłe, rodzinne i klimatyczne.
🙂

Taak, przyjacielskie docinki są najlepsze. Ja zostałam trochę przymuszona na kolędowaniu w akademiku
do zaśpiewania „Mario, czy już wiesz” solo i w dodatku acapella. Oczywiście musiałam sobie za wysoką
tonację dobrać, cała ja.

Wesołych świąt dla Ciebie również. Ja spędzam z mamą, tatą i siostrą, ponieważ żaden z moich dziadków
ani żadna babcia nie żyje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink

Shares