Kategorie
wspomnienia i dłuższe opisy

ekspert od grania i pogrywania, naczelny hejter, artysta

Halo halo, wpis okazyjny!

Cóż zrobić, jak czas nagli, a wierny krytyk czeka z niecierpliwością? Materialny prezent dostaniesz w lutym, jeszcze nie wymyśliłam. :p Dobra, zgodnie z tradycją, wpis rozpoczynam historyjką.

Bohatera historyjki poznałam straszliwie dawno temu, z siedem lat miałam. Troszkę mnie przeraża, że on to może pamiętać. A gdzie tam troszkę, bardzo! Chociaż, ja mam nagrania, jak on śpiewa piosenki na konkursach piosenki angielskiej… jestem bezpieczna.

Halo halo, wpis okazyjny!

Cóż zrobić, jak czas nagli, a wierny krytyk czeka z niecierpliwością? Materialny prezent dostaniesz w lutym, jeszcze nie wymyśliłam. :p Dobra, zgodnie z tradycją, wpis rozpoczynam historyjką.

Bohatera historyjki poznałam straszliwie dawno temu, z siedem lat miałam. Troszkę mnie przeraża, że on to może pamiętać. A gdzie tam troszkę, bardzo! Chociaż, ja mam nagrania, jak on śpiewa piosenki na konkursach piosenki angielskiej… jestem bezpieczna.
Bohater tej opowieści był w klasie starszej o rok, więc widywaliśmy się na rytmice i przychodził się z nami bawić. Mało tego, legendy głoszą, że my nawet się tam jakoś bardziej lubiliśmy w klasie drugiej mojej, jego trzeciej. No proszę was, grał dla mnie na pianinie, to było piękne! Z drugiej strony mówił wtedy, że dziewczyny to są słabe, piszczą i bić się nie umieją, co mnie i moją przyjaciółkę, delikatnie mówiąc, irytowało. Nie użyłabym wtedy innego słowa. Ale mówię, grał dla mnie na fortepianie, kłucił sięze mną ogromnie, do tej pory nie wiem, o co, obiecywał, że kiedy zatnę się w wińdzie, to on mnie uratuje. Nie wiem, jak chciał dokonać tej sztuki, choć sama awaria windy była w tamtym budynku bardzo mocno możliwa.

Potem nasz cudowny, muzyczny związek znikł z horyzontu i, zamiast się razem bawić, mijaliśmy się czasem na lekcjach w szkole muzycznej. Byliśmy tym rodzajem kumpli, którzy dzielą wspólny los, to co się mają nie dogadywać.
– Ej, jak tam przed egzaminem? –
– Aaaa weeeeeź… –
– No, u mnie też. –

Lata mijały, ja zaczynałam chodzić na koncerty, popełniać różne dziwne błędy i zdobywać piękne doświadczenia… Bohater opowieści chyba też, na fortepianie grał dalej, śpiewał, jak tylko mu się chciało, wszędzie go było widać i kształcił się na organistę.

Dotarliśmy do mojej trzeciej gimnazjum, nie wiem w sumie, czemu zaczęliśmy znowu więcej rozmawiać. Pamiętasz może? Albo nie, nie pisz w sumie, nie wiem, co na piszesz. Okazało się nagle, że czytamy podobne rzeczy, lubimy filmy, poza tym był wtedy jedyną znajomą mi osobą, która do teatru chodziła z własnej, nieprzymuszonej woli. Zdziwiło mnie to nieco, zaintrygowało i rozmawialiśmy sobie dalej.

Przez okres trwania mojego i jego liceum stopniowo okazywało się, jacy oboje jesteśmy pokręceni, jakie mamy dziwne problemy i ile możemy razem i nie razem wytrzymać. Przy okazji też przydarzył się wyjazd do Londynu, nasze ulubione, kompletne warjactwo, które okazało się cudem prawdziwym, zwłaszcza dlatego, że w ogóle wyszło. Człowieku, gdy będziesz wątpił w mą lojalność, proszę, przypomnij sobie, że to z tobą pojechałam do opcego kraju z naszą cudowną przewodniczką, nie mówiącą po angielsku. Jak to nie jest dowód zaufania, to nie wiem, co.

Podziękowania:
Dzięki, że zawsze mogę do ciebie zadzwonić, aby ci powiedzieć, co przeczytałam, co obejrzałam, co zagrałam i w co zaczęłam pogrywać. Pamiętaj, że kto nie ma szczęścia w grach…
Dziękuję za to, że zaprowadziłeś mnie do Arkadii, i do teatru, i do KFC. Pamiętaj spytać, który guzik jest który. A, no i jesteś moim naczelnym hejterem, co mimo wszystko inspiruje do nauki orientacji przestrzennej.
Dzięki za to, że w Londynie zachwycałeś się ze mną ulicznymi grajkami, pomimo swojego, straszliwie wymagającego w owym czasie mniemania o muzykach w ogóle.
Dzięki, że, jakbym chciała robićmusical, to bym wiedziała, z kim.
Dzięki, że dajesz radę. Ty dajesz, to i my damy. I odwrotnie też to działa, pamiętaj.

Przechodzimy do życzeń. Kamilu, bohaterze, kończyś dziś lat tyle i tyle, więc życzę ci.
Abyś był więcej razy lepiej nastawiony do życia.
Abyś czytał więcej rzeczy, nie dotyczących ludzkich tragedii życiowych.
Abyś się rozwijał artystycznie.
Abyś poszedł na te studia, na które chcesz, a nie, na które chcą twoje pomysły na robienie biznesu.
Abyś pamiętał o tych, którzy pamiętają o tobie, a kłamców nielojalnych kopnął w to miejsce, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę.
Abyś sam był lojalny.
Abyś więcej pisał. Wszystkiego.

I, na koniec, taki obrazek. Pamiętaj zawsze o tym, że za trzydzieści lat rozejrzysz się po twoim domu, wypijesz z nami zdrowie na kolejnych urodzinach i pomyślisz: o kurde, przeżyłem to! Przeżyłem to wszystko!
Teraz będziesz pisał egzaminy i pomyślisz: o rany, przeżyłem to, przeżyję wszystko! Potem będą studia, znów będziesz tak myślał… I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej…

Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego.
Oficjalnie mianuję cię moim ekspertem od pogrywania i podgrywania. :p Pamiętaj, wielki wybuch był najpierw. Potem będzie już tylko lepiej.

pisałam ja – Majka

PS Pamiętaj, mieć pasję, znaczy w ogóle być. No to jedziemy, "to be", przez osoby.

3 odpowiedzi na “ekspert od grania i pogrywania, naczelny hejter, artysta”

Nie mogę dużo powiedzieć, poza: dziękuję. 🙂 Ale wiesz, jakby coś, to z tą windą jest nadal aktualne. Więc jakbyś się kiedyś gdzieś zatrzasnęła, albo coś w ten deseń, to ja znajdę sposób. Najwyżej pożyczę od Dawida rakietę. 😛 Grać na pianinie też dla Ciebie mogę, ale błagam, po maturze – zlituj się na razie. 😀 Ale, ten Londyn, to trzeba powtórzyć kiedyś. Jesteś tego świadoma? 😉 Wiesz dobrze, że cię kocham najbardziej na świecie! 🙂 I powiem Ci tak: przeżyję to wszystko, co przygotowało dla mnie życie, ale z Tobą w roli przyjaciółki, kusiciela, doradcy i rozśmieszacza. Inaczej nie! 🙂 Jeszcze raz dziękuję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink

Shares