Kategorie
co u mnie

Są i lepsze dni, tak tylko przypominam

To jest jednak święta prawda, że człowiek docenia to, czego mu przez pewien czas zabraknie. Ja na przykład, dzisiaj w nocy, spałam. Spałam bez koszmarów, bez budzenia się co 40 minut, na 40 minut. I to jest dopiero sukces!
Przyznam się, że od tygodnia miałam ciężkie życie, a zwłaszcza właśnie wieczorami. Znacie to uczucie, kiedy wszystko napawa człowieka niesprecyzowanym niepokojem? Jakaś taka wielka odpowiedzialność za świat cały, mój Boże, cokolwiek ktoś powie głośniej, to na pewno na mnie krzyczy, wszystko moja wina, a jak nie moja, to nie do ogarnięcia, zmartwienie o siebie, o innych, o wszystko poza tym, i dlaczego do cholery nie mogę zasnąć?! Przy okazji postanowiłam się oduzależnić od… o rany, od czego by tu zacząć…? To powiedzmy ogólnie, od internetu, i sobie przyciszyłam powiadomienia na pewien czas. Jeszcze sobie do tego dołożymy, że fizycznie też się nie czułam najlepiej i mamy komplet. W takim stanie umysłu, to nawet zdenerwowanie bohaterów w książkach mi się udzielało. Łapiecie to? Niby co ja miałam czytać! :d
Na taki stan może pomóc kilka rzeczy. Sen… a nie, przepraszam, sen w tym przypadku ciężko. No to: pogadanie z kimś, najlepiej o pierdołach, zajęcie się czymś, wymagającym koncentracji, jakiś drobny sukces, wyjście z domu… a nie, to też jakoś nie bardzo… W każdym razie trzeba szukać rozwiązań. No i oczywiście czas. Czas w pewnym momencie pomaga.

Pomyślałam sobie, że, jak już mam taki sukces, że dziś nie dość, że sobie spokojnie spałam, spokojnie jadłam śniadanie, to jeszcze w dodatku nie jestem niczym zdenerwowana, to aż wam o tym napiszę! Główne powody są dwa. Pierwszy jest taki, że może, jak ktoś ma, w związku z obecną sytuacją, podobną handrę ostatnio, to być może pomoże mu wiedza, że to w pewnym momencie może przejść. Drugi powód jest nieco prostrzy, jak mnie jutro znowu walnie, to sama sobie będę mogła to poczytać. 😉

To jest jednak święta prawda, że człowiek docenia to, czego mu przez pewien czas zabraknie. Ja na przykład, dzisiaj w nocy, spałam. Spałam bez koszmarów, bez budzenia się co 40 minut, na 40 minut. I to jest dopiero sukces!
Przyznam się, że od tygodnia miałam ciężkie życie, a zwłaszcza właśnie wieczorami. Znacie to uczucie, kiedy wszystko napawa człowieka niesprecyzowanym niepokojem? Jakaś taka wielka odpowiedzialność za świat cały, mój Boże, cokolwiek ktoś powie głośniej, to na pewno na mnie krzyczy, wszystko moja wina, a jak nie moja, to nie do ogarnięcia, zmartwienie o siebie, o innych, o wszystko poza tym, i dlaczego do cholery nie mogę zasnąć?! Przy okazji postanowiłam się oduzależnić od… o rany, od czego by tu zacząć…? To powiedzmy ogólnie, od internetu, i sobie przyciszyłam powiadomienia na pewien czas. Jeszcze sobie do tego dołożymy, że fizycznie też się nie czułam najlepiej i mamy komplet. W takim stanie umysłu, to nawet zdenerwowanie bohaterów w książkach mi się udzielało. Łapiecie to? Niby co ja miałam czytać! :d
Na taki stan może pomóc kilka rzeczy. Sen… a nie, przepraszam, sen w tym przypadku ciężko. No to: pogadanie z kimś, najlepiej o pierdołach, zajęcie się czymś, wymagającym koncentracji, jakiś drobny sukces, wyjście z domu… a nie, to też jakoś nie bardzo… W każdym razie trzeba szukać rozwiązań. No i oczywiście czas. Czas w pewnym momencie pomaga.

Pomyślałam sobie, że, jak już mam taki sukces, że dziś nie dość, że sobie spokojnie spałam, spokojnie jadłam śniadanie, to jeszcze w dodatku nie jestem niczym zdenerwowana, to aż wam o tym napiszę! Główne powody są dwa. Pierwszy jest taki, że może, jak ktoś ma, w związku z obecną sytuacją, podobną handrę ostatnio, to być może pomoże mu wiedza, że to w pewnym momencie może przejść. Drugi powód jest nieco prostrzy, jak mnie jutro znowu walnie, to sama sobie będę mogła to poczytać. 😉

Oprócz siedzenia i nie robienia nic konstruktywnego, udało mi się też zrobić w zeszłym tygodniu coś więcej. Odrobiłam lekcje… Jezu, kiedy ja wreszcie zacznę robić coś poza tym?! Ale, odrobiłam lekcję, nawet dostałam dobrą ocenę… Sylwia, trzeba to uczcić! Nagrałam nagranie na fortepian i na perkusję. Swoją drogą, granie utworów na fortepian na jakiej tylko barwie się chce, zdawanie lekcji perkusji na podstawie drum coverów, a takżę osobiste konsultacje z montażu. Takie rzeczy tylko w nauczaniu online! :d Trzeba szukać plusów, no nie?

Jak już jesteśmy przy poszukiwaniach, poszukuję spokojnych książek. Ja wiem, ja zwykle fantastyka, scifi, kryminały się zdarzały… a teraz potrzebuję obyczajówek, biografii, nie wiem, co tam jeszcze wynajdziecie, w każdym razie coś takiego, coby mi się zdenerwowanie bohaterów NIE udzielało. 🙂 Co was uspokaja w tych dniach?

Muzyka też jest nie zła, ciekawe jest to, że teraz jest sporo tych wszystkich livestreamów, każdy nadaje koncerty z salonu i te różne inne, aż miło czasem zerknąć na tych naszych artystów w naturalnym środowisku. Także ja idę oglądać jakiś live, a wam życzę spokoju i zdrowia. Przy okazji dziękuję tym wszystkim osobom, które mnie zawsze wysłuchują, jak mam problem i cierpliwie tłumaczą, żę się nie ma czym martwić. Albo tak długo próbują mnie rozśmieszyć, że zapominam, o czym myślałam wcześniej, to też czasem działa. 😉

Pisałam ja – Majka

10 odpowiedzi na “Są i lepsze dni, tak tylko przypominam”

Maju nie tylko ty tak masz.Przez rozne sytuacje wydarzajace sie w naszym zyciu osobistym spolecznym relacjach ze znajomymi przychodzi taki moment w ktorym wydaje nam sie ze wszystko jest do bani.Z doswiadczenia wiadomo ze wystarczy jakas iskierka zeby sie zrestartowac i zaczac z optymizmem na nowo.Wszystko co wydawalo sie zle za moment bedzie rzecza nad ktora nie warto bylo sie zastanawiac.Moze warto z kims przegadac sytuacje zeby ulzylo.Pozdrawiam

kurcze ja też mam niestety podobnie. nie mog spać, a jak już dobrze usnę to śnią mi się koszmary. denerwuje mnie to nie sfobodne wyjście z domu tzn w maseczce niestety. stresuje mnie to bardzo. i wszystko mnie wkurza nawet sąsiadka jak wychodzi z psem także i nawet stukknięcie puknięcie też mnie wyprowadza bardzo z równowagi. masakra to jest.

Proponuję panią Wiesławę Bancazewską. Nagrywałem takie coś, co się nazywa „Powrót do Nałęczowa” czyli pani w wieku lat czterdzieści przenosi się w czasie do lat trzydziestych i spotyka swoją babcię. Zamiast jednak wikłać się w paradoksy dziadka i inne takie zaprzyjaźniają się ze sobą, oczywiście pani ukrywa tożsamość i ogólnie akcja płynie sobie spokojnie wśród faktów, cen, przytaczanych autentycznych artykułów z gazet itp.

Cześć Majka 🙂
co do problemów ze snem to bardzo współczuję i naprawdę wiem, co czujesz. Choć raczej wiedziałam, bo ja od początku tego roku śpię dobrze, nie budzę się i nie zasypiam z pół godziny lub dłużej… jednak naprawdę wiem jakie to uczucie, gdy się człowiek wybudzi i nijak nie może znów usnąć, miałam z tym problem przez z dziesięć lat, a może i ciut więcej. Ten cały wywud służy temu, aby ci powiedzieć, że w tego typu sytuacjach nie jesteś sama, jest ktoś kto cię rozumie i wydaję mi się że bardzo dobrze cię rozumiem, bo jak pisałam też przez to przechodziłam.
To super, że zaóważasz pozytywy, trzeba wzłaszcza teraz, aby nie zwariować przedwcześnie. Tylko tak dalej i trzymam za to kciuki. 🙂
Co do obyczajówek, to nie pomogę, nie mój gatunek.
Wszystko mija, więc będzię lepiej, czego próbkę miałaś dziś i będzię lepiej, z za szarych chmór wyjrzy ciepłe Słońce, wystarczy na nie trochę poczekać i nie karmić się wszechobecnym cieniem. 🙂
Trzymaj się! 🙂

Co do biografi, to jeśli nie widziałaś, to polecam ci książkę Ostrego, może cię zainteresować, nazywa się Brzydki, zły i szczery.

Ja też jakoś ostatnio mam problemy ze snem, albo chodzę spać późno, albo za wcześnie. Co do książek to myślę, że jerzycjada jest godna polecenia. Bardzo często do niej wracam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink

Shares