Zauważyliście kiedyś, jak śliczny jest ten dźwięk powiadomienia z librusa? Taki delikatny, miły, uroczy wręcz. No więc librus sobie tak ćwierka dyskretnie, że hej hej, przyszło powiadomienie. Tak nas próbuje oszukać tą niewinnością, że to nic, że to tylko taki uśmiech losu cholerny… a zamiast tego jest nowa ocena z czegoś, czego słowo honoru nie pamiętam, albo nowa wiadomość, zwykle z zadaniem, którego na czas nie zrobię. Propos, powinnam teraz siedzieć przy jednym zadaniu. A piszę, bo podobno ładnie.
Ja wiem, że ten wpis się zaczyna cokolwiek ironicznie, ale w jakimś takim nastroju jestem, a miałam pisać niezależnie od nastroju. Nastrój może być spowodowany dwoma tygodniami zdalnego nauczania, które to zdalne nauczanie jest super świetne, naprawdę, dokładnie do momentu, kiedy się nie zacznie. W sensie nie no, nie przeczę, nasze lekcje realizacji lub percepcji nadal są dość zabawne, bo nawet na zoomie potrafi nam nieźle odbijać, z tym, że to jednak nie to samo. Niby można porozmawiać, pokazać coś na ekranie, jak trzeba, to przesłać dźwięk, żebyśmy się uczyli słuchać… Ale jednak praktyki nic nie zastąpi. 😉
W sumie, to moi już wrócili do szkoły, ja jeszcze nie i zaraz powiem dlaczego. Nie wiem, na ile wrócili/śmy, bo chodząróżne plotki. Trzymajcie kciuki, żeby na dłużej…
Edit: Już nie musicie trzymać, już wiem, że znowu zamkną. Ja ten wpis kawałkami pisałam. A mówiłam: NIE pisać wpisów po kawałku! Wracamy do tematu.
Ja wszystko rozumiem, ja jestem człowiek niezwykle spokojny, ale siedzenie w domu przez dwa tygodnie, to NIE jest najlepszy pomysł. A przecież można wyjść na spacer! A no właśnie nie można…
I tu przechodzimy do informacji złej, ale dobrej. Mianowicie, przechodzić covid tak, jak ja, to daj panie Boże każdemu. No ale jednak wirus to wirus, w domu zostać trzeba. Po przyjeździe do domu byłam przekonana, że i mnie, i tatę coś mocniej przewiało na jednym spacerze, zwykłe przeziębienie to jest, w najgorszym wypadku zatoki i tyle. Wyleży się. Leżeć leżeliśmy, ale z tego leżenia nic nam nie przychodziło, za to odszedł nam, mnie trochę później niżtacie, węch i smak. Cholerka, niedobrze, trzeba zrobić testy, bo to podobno coś znaczy. Testy przyznały, że owszem, coś znaczyło, siedzieć w domu i się nie ruszać! Wyszłam. Na balkon. Świeciło słońce. ;p
We wtorek skończyła mi się izolacja. Wiecie, co to znaczy? Że będę mogła, legalnie, bez pozwolenia niczyjego, wychodzić z domu! Być poza domem! Poza tymi kilkoma pomieszczeniami! Niby ze zdalnymi się mieścimy, no bo 3 pokoje, kuchnia, cztery osoby, wszystko się zgadza… No nie. Nie do końca. :p Dużo tu do roboty poza domem nie mam, ale spacer zawsze dobra rzecz. Zuziu, jak tylko będziesz mogła, to ja czekam na jakieś szalone pomysły. Beciu, muzyki dawno nie robiłam i nie wymieniałam opinii. 😉
Jak już przy muzyce jesteśmy, to faktycznie, utworów dawno, za to musiałam wykonać zadanie do szkoły. Zadanie do szkoły polegało na tym, żeby nagrać, to zrobiłam, i wysłać, tego nie zrobiłam aż do środy, kilka efektów dźwiękowych. Tym, co mamy, ja akurat mam dwa mikrofony. Pojemnościowy… wiecie, ten z biedronki, a także dynamiczny, akurat z jakiegoś normalnego sklepu. Mam jeszcze jeden powiedzmy pojemnościowy, z tym, że on do efektów raczej nie, bardziej do głosu. Robi z tym głosem coś dziwnego, ale jakby takiego efektu było trzeba, to ja służę. W każdym razie zabrałam się ja w sobotę do tych prac zleconych, a moja młodsza siostra zaoferowała mi swoją pomoc. Świetnie, chcesz to pomagaj. Wspomniałam sobie techniki stereofoniczne, które próbowałam ustawiać na ostatniej stacjonarnej lekcji realizacji. Ja generalnie mam takie przekonanie, że jeśli ktoś by chciał to ustawić prawidłowo i w znośnym czasie, musiałby być szczęśliwym posiadaczem dwóch par rąk. Z mikrofonami monofonicznymi jest zdecydowanie łatwiej, co nie znaczy, że podczas skręcania i podłączania żelastwa nie napotkałam rzadnych trudności. Emila pękała ze śmiechu, ewentualnie podawała w wątpliwość moje wykształcenie, podczas gdy ja wypowiadałam pod nosem całe ciągi słów nie nadających się do cytowania. Wewnętrzny głos powtarzał uparcie: gratuluję, ja ci naprawdę wróżę wielką karierę w tym zawodzie! Popełniając wszelkie możliwe błędy, typu nie skręcenie gainu, nie odłączenie czegoś, nie podłączenie czegoś, nie uzbrojenie ścieżki, nie odzbrojenie ścieżki, nie włączenie / wyłączenie fantomu, w zależności od tego, co akurat powinnam zrobić, a także robiąc kilka innych idiotyzmów, spędziłam pół dnia z efektami. Oczywiście trzeba było przeczekiwać pralkę, krzyczeć do innych domowników, żeby byli cicho, przytrzymywać statywy, żeby nie rezonowały… swoją drogą wiele się nauczyłam o ustawieniu takich rzeczy w warunkach domowych… Fajnie było. 🙂 Przez chwilę się poczułam, jak na stacjonarnych.
We wtorek poszła plotka, że po tygodniu znowu zamkną. Niby dlaczego? Bardzo mnie to zasmuciło wtedy, ogólne poczucie totalnego bezsensu mnie dopadło i postanowiłam zastosować rozwiązanie uniwersalne. Przespać się z problemem. Ciekawy paradoks tak na marginesie: mieć problemy ze snem i próbować przespać się z problemem. Polski język – piękny język.
Co mi przeszkadza w zdalnych? Pomijając to, że generalnie wszystko, to na pewno mózg wariuje. Posłużę się cytatem.
Cytat: " Daremnie byłoby mówić, że istoty ludzkie powinny zadowolić się spokojem: potrzebują działania – a jeżeli nie mogą go znaleźć, stwarzają je sobie." Koniec cytatu.
I to jest święta prawda. Jeśli człowiek tkwi w jednym miejscu, siłą rzeczy dużo rozmaitości go nie spotyka, to ja mam wrażenie, że mózg sam, z nudów chyba, zmienia nastroje wg. uznania. Raz mam poczucie ogólnego bezsensu, leżeć i płakać, nic więcej. Innym razem mam ochotę pozabijać wszystko, co się rusza, GTA style, serio, WSZYSTKO! Denerwujące jest! Drze się! Niech będzie cicho! Przyjaciółka pyta uprzejmie: to może lepiej bybyło, gdyby nic nie mówili…? Niech tylko spróbują nie mówić! Czemu się nie odzywają? Tego nastroju nie lubię najbardziej, bo zagraża otoczeniu.
Lubię za to nastrój, który z przyjacielem roboczo nazwaliśmy samolotem szczęśliwości. Samolot szczęśliwości jest nastrojem wręcz odwrotnym, wszystko jest cudowne, względnie niemożliwie śmieszne… I chciałabym od razu uprzedzić wszystkie ewentualne pytania, ten nastrój NIE jest zależny od ilości alkoholu! Ja, a także kilka innych znajomych osób, potrafiliśmy się w to wprowadzić bez żadnego udziału substancji pomocniczych. Możliwe, że dużo łatwiej jest to osiągnąć np. ze zmęczenia. :d
Co ja tu jeszcze mogę napisać? Właśnie tak się kończy pisanie czegoś fragmentami, nawet, jak miałam pomysł, to zdążyłam pozapominać. A mówili: kończyć projekty! … Nie, serio, słuchajcie, nie mam pojęcia. Coś jeszcze miało być, przypomni mi się5 minut po opublikowaniu. Spamerskie boty nadal działają, także, jak macie pytania, uwagi, komentarze, zażalenia, to poproszę. Komentarz od człowieka zawsze miło. 🙂
Jakieś fajne promocje na black friday? Jak coś, to apple watch 3 jest dużo taniej, SE też. Żadnego nie kupię, bo jest na końcu mojej listy życzeń, ale jakby to kogośinteresowało, to mówię. Z podobnych powodów powiem, że Native instruments ma 50 procent zniżki na instrumenty. O, kupiłam sobie wtyczkę od Waves! Taką, co chciałam tak bardzo bardzo! Od paru miesięcy tak chorowałam na ten produkt, patrzyłam, czy mam zniżkę osobistą na stronie Wavesów, no i w końcu miałam! A poczekałabym dwa tygodnie i bym miała jeszcze większą na piąteczek… Ale nie no, cieszymy się! Jeszcze muszę się tej wtyczki mocno pouczyć, bo jest pełna przeróżnych parametrów, ale cóż. Wiedziałam już wcześniej, że to będzie skomplikowane, a jednak się zdecydowałam, znaczy, że się opłaca. 😉
Jeszcze jakieśdobre informacje dawaj! OK! Plus daje rok tidala premium za darmo. Tidal, to jest taki serwis streamingowy, jakby ktośsię zastanawiał. Zainstalowałam, potestuję ich aplikacje, zwłaszcza, że nam się na chwilę apple music odłączyło, a bez muzyki, to jak? Na razie zauważam, że Voiceover czasami się jakoś dziwnie zachowuje w interakcji z tą aplikacją, ale nie jest to bardzo uciążliwe. Poza tym Voice ostatnio się dziwnie zachowuje w interakcji ze wszystkim, także nie wiem do końca, czyja to wina. Dlaczego oni z wersji na wersje coraz bardziej to psują? Powinni poprawiać! Dobrze przynajmniej, że kursor się trochę uspokoił. Jeszcze parę wersji temu ja klikałam w jedno, on mi otwierał co innego… Jeszcze na głównym ekranie, to OK, ale jak jużchodzi przykładowo o okienka konwersacji na messengerze czy w zwykłych SMSach, no to już może być trochę uciążliwe. Wchodzi gdzie chce, pisze, co chce… Co to jest za urządzenie?
I tym optymistycznym akcentem chyba zakończę ten wpis, już za dużo tej radości, nadziei, obtymizmu, promyczek słońca normalnie… Ej, ale poważnie, nie dajcie się! Trzymajcie się i nie pozwólcie, żeby wam to wszystko weszło do głowy! Szukajcie sobie jakichś fascynującyh zajęć. Rozwijajcie hobby. Rozmawiajcie ze sobą. Chodźcie na kawę, choćby i wirtualnie. Szukajcie promyczków słońca, choćby i na balkonie. Obyśmy szybko wracali do normalności. 🙂
Zdrowia i poczucia humoru życzę
ja – Majka
PS I bądźcie grzeczni, bo za niecały miesiąc święta! Od razu mówię, co złego, to NIE ja! Chyba…
7 odpowiedzi na “Trochę optymizmu! Albo nie…”
Hmmm, SE to ja bym może kupiła…
I, yyyy… maasłooo? Od kiedy Tidal jest Plusa, a nie Playa???
W playu też, ale ja dostałam, a jestem w plusie. :d Nie wiem, nie znam się, trzeba wysłać smsa o treści na numer. I jest.
No my też mamy zdanie, fajnie jest zdalnie mieć kształcenie słuchu i podstawy improwizacji słuchowo ruchowej, oraz logorytmikę. :d :d :d
Jak zawsze wpis ciekawy, a co do zdalnych to Ci szczerze współczuje.
z nastrojami to faktycznie, rzecz mi znana
Co do Tidala, oni są chyba najbardziej otwarci na zewnętrzne oprogramowanie z tych wszystkich, więc poszukaj, może coś fajnego i dostępnego znajdziesz. @piciok się kiedyś czymś bawił chyba, ale nie wgłębiałem się w szczegóły, bo nie mam i nie zamierzam mieć.
Chwal się tam lepiej, które "łejwsy" ci się udało dorwać
Ovox kupiłam. Inna rzecz, że mam jeszcze dwie z okazji typu: zapisz się, a będzie darmowe. Rvox i te nowe teraz, cla echosfere.