Kategorie
co u mnie

najpierw święta, bo ważniejsze

Dawno, dawno temu, podczas pewnego pięknego Bożego Narodzenia święty Mikołaj przygotowywał się właśnie do swojej corocznej podróży po świecie. Jednak od samego poranka wszędzie piętrzyły się same problemy…
Czworo elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali zabawek tak szybko, więc Mikołaj zaczął podejrzewać, że może nie zdążyć…
Następnie żona Mikołaja oświadczyła mu, ze jej Mama ma zamiar wkrótce ich odwiedzić, co bardzo zdenerwowało, a nawet wyprowadziło z równowagi świętego Mikołaja.
Na domiar złego, kiedy poszedł zaprzęgać renifery, okazało się, ze trzy z nich są w zaawansowanej ciąży, a dwa inne zwiały – Bóg jeden wie, dokąd. Święty Mikołaj zdenerwował się jeszcze bardziej…

Dawno, dawno temu, podczas pewnego pięknego Bożego Narodzenia święty Mikołaj przygotowywał się właśnie do swojej corocznej podróży po świecie. Jednak od samego poranka wszędzie piętrzyły się same problemy…
Czworo elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali zabawek tak szybko, więc Mikołaj zaczął podejrzewać, że może nie zdążyć…
Następnie żona Mikołaja oświadczyła mu, ze jej Mama ma zamiar wkrótce ich odwiedzić, co bardzo zdenerwowało, a nawet wyprowadziło z równowagi świętego Mikołaja.
Na domiar złego, kiedy poszedł zaprzęgać renifery, okazało się, ze trzy z nich są w zaawansowanej ciąży, a dwa inne zwiały – Bóg jeden wie, dokąd. Święty Mikołaj zdenerwował się jeszcze bardziej…
Kiedy zaczął pakować sanie, jedna z płóz złamała się. Worek runął na ziemię, a zabawki rozsypały się dookoła. Wkurzony Mikołaj postanowił wrócić do domu na kawę i szklaneczkę whisky. Kiedy jednak otworzył barek, okazało się, ze elfy ukryły cały alkohol i nic nie było do wypicia…
Roztrzęsiony święty Mikołaj upuścił dzbanek do kawy, który roztrzaskał się na kawałeczki na podłodze w kuchni. Poszedł więc po szczotkę, ale okazało się, że myszy zjadły włosie, z którego była zrobiona…
I właśnie wtedy zadzwonił dzwonek u drzwi… Mikołaj poszedł otworzyć. Za drzwiami stał mały biały aniołek z piękną, wielką choinką. Aniołek radośnie zawołał: Wesołych Świąt, święty Mikołaju! Czyż nie piękny mamy dziś dzień? Przyniosłem dla Ciebie choinkę. Prawda, ze jest wspaniała? Gdzie chciałbyś, żebym ją wsadził?
…stąd właśnie, drogie dzieci, wzięła się tradycja aniołka na czubku choinki.

Taką to bajeczkę mi Dawid przysłał niedawno. :p

No i co? Święta, święta i… i nawet niech wam się nie śni, nie dokończę tego powiedzenia! To jest tak oklepane, że aż ból! Olewam. :p W każdym razie już jest trzeci stycznia, wypadałoby więc coś napisać, zważywszy, że miałam zamiar napisać dwudziestego siódmego grudnia.
Pisałam wam o naszym przedświątecznym koncercie, odbył się w czwartek przed świętami, a ostatnie lekcje były dwudziestego drugiego. W sobotę natomiast rozpoczęliśmy święta, obchodząc wigilię wigilii.
– Dzień dobry! – przywitał się wujek, wchodząc do salonu i tym samym tonem dodał. – Do dupy jest. – Yyyyyyyyyyyy, tak. Fajnie. Nie: wesołych świąt. Nie: szczęśliwego nowego roku. Prawdziwy realista wita się słowami: do dupy jest. No ale, umówmy się, pogoda była obrzydliwa. Inna rzecz, że wtedy w ogóle wszyscy popisywali się mniejwięcej tym samym rodzajem optymizmu, bo na pytanie cioci "co tam dobrego?" odpowiedziałam: w porządku, dostałam rentę. Tak właśnie moja rodzina przygotowywała się na święta.

Pierwszą rzeczą, która kojarzy mi się ze świętami jest nie tyle śpiewanie, ile, w naszym przypadku, słuchanie kolęd. Od mojego dzieciństwa troszkę się zmieniło, teraz częściej towarzyszą mi własne playlisty z amerykańską muzyką świąteczną, niż płyty z tradycyjnymi kolędami po polsku. Tak na marginesie, ktośchce tę playlistę? Bo mam fajną. :d

Co ciekawe, zauważyliście, że jedna z najbardziej znanych u nas kolęd oryginalnie jest śpiewana po niemiecku? Dziadek mi opowiadał, że podobno podczas wojny zdarzyło się raz tak, że na czas świąt wstrzymano walki i w jednym filmie jest scena, jak w momencie, gdy Niemcy śpiewają "stille Nacht", Polacy zaczynają śpiewać "Cichą noc". I co? Nawet wojnę święta przerwą. To nie temat do żartów i długo się o tym rozpisywać nie będę, ale na końcu przytoczę wam cytat, który mi się trochę z tym kojarzy.

Wracając do moich świąt. Wigilie miałam dwie. Pierwszą u babci i dziadka w Warszawie, a drugą u babci i dziadka w Żyrardowie. Od zawsze tak robimy i system się sprawdza. Gdy dziadek z Warszawy życzył nam pogodnych świąt, babcia stwierdziła, że humor go nie opuszcza. No i rzeczywiście, 9 stopni? W wigilię? Szaro, deszcz pada… no nieładnie.
Teraz by się wypadało zapytać o rzecz, która wydaje się dla niektórych najważniejsza: Najedliście się w wigilię? I teraz te wielkie tłumy: taaaaaak, taaaaak, jaaaa, ja jadłem! Super, ja nie. Ciekawostka, mi się nigdy nie chce jeść wtedy, kiedy trzeba. Ja nie ogarniam, jak to jest, że ludzie dorośli spotykają się, siadają przy stole i jedzą. I jedzą. I jeszcze coś zjedzą dla odmiany. Ludzie! To serio jest taka zarąbista rozrywka, czy jak?
Dygresja. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, co by się stało, jakby ich zebrać kiedyś do kupy, posadzić przy jednym stole, i tu uwaga, nie dać ani mnóstwa żarcia, ani alkoholu. Znaczy broń Boże, ja nie mówię, że u nas był alkohol na wigilii, nie było, nie o to chodzi. Ja tu mówię o większych imprezach jako takich. O czym byście gadali, moi drodzy? ZNaczy nie no, są inne tematy, takie jak praca, polityka, ostatnie wydarzenia z życia, ale przecież jedna trzecia imprezy idzie na to, kto co jeszcze by zjadł, kto już to jadł, komu to smakowało, kto polewa, kto nie polał, a może byś jeszcze coś zjadła?

Wracając do świąt! Moja siostra zamówiła sobie od Mikołaja lalki z filmu "następcy". Dygresja: film "następcy" (produkcja Disneya) opowiada o dzieciach czarnych charakterów Disneya. No wiecie: złej królowej, Dżafara z "Alladyna", Cruelli z "101 dalmatyńczyków" itd. Obie go z EMilką lubimy. Przez to, że lubimy go obie, a może przez to, że o tych lalkach mówiło się już od miesiąca, miało to ten nieprzewidziany skutek, że ja miałam mniej więcej podobną minę do EMilki, kiedy przyszło do otwierania prezentów. Swoją drogą, ja nie wiem, kto wymyślił opakowania do lalek, z mnóstwem drucików, gumeczek, plastikowych zabezpieczeń, ale to jest dopiero magia, jak się już uda to wydobyć. Człowiek się trzy razy bardziej cieszy, że udało mu się wyjąć produkt z pudełka i go nie rozwalić, niż z samego prezentu!
A propos prezentów, co ja dostałam. Ja dostałam dwie ciekawe gry logiczne, które jest troszkę trudno opisać. xd Więc… nie zaczyna się zdania… Moment. Pierwsza gra nazywa się… yyyyyyyyy… nie wiem jak, ale opiera się na magnesach. Macie mianowicie 18 magnetycznych elementów, takich jakby… kostek? Kamieni? No to nie są sześciany, tylko takie bardziej nieregularne prostopadłościany. ANyway, musimy te kamienie umieszczać w otworach na planszy w taki sposób, żeby albo się złączyły, albo właśnie nie, zależy, w którą wersję gramy. Jest np. wersja dla jednej osoby, wystarczy włożyć wszystkie te kamienie na planszę tak, aby się nie połączyły. Ha! Wystarczy! Nic takiego, co? A mi się jeszcze nigdy tak nie udało. Zawsze się kiedyś złączą. Szczególnie, że magnesy sąróżne, czasem potrafi się poruszyć kamień na środku planszy przez to, że położysz drugi w odpowiednim miejscu przy brzegu. Dopisuję to do listy stresujących antystresów.
Na tę listę nadaje się doskonale również mój drugi prezent, tzw. siedem kamieni Aleksandra. Jest to, jak sama nazwa wskazuje, siedem kamieni… znaczy takich drewnianych klocków, o nieregularnych kształtach. Chodzi o to, żeby, sprawdzając w jakiej pozycji one się utrzymóją i próbując uzyskać powierzchnie najbliższą poziomowi na górze, ułożyć te siedem elementów jeden na drugim. W taką wieżę. Mój tata raz to zrobił. Po wielu próbach na wigilii. I wielu później. Po jedenastej w nocy. I skomentował to mniej więcej: haahaaaaaaaaa! Rób zdjęcie, szybko, rób zdjęcie! Seeeeerio, baliśmy się oddychać, żeby tego nie przewrócić. I od razu mama zrobiła zdjęcie, co by udowodnić, że: owszem, da się to tak ustawić. :d Więc, jeśli ktoś posiada tę zabawkę, nie martwcie się i próbujcie dalej. Podobno pomaga w pracy nad sobą, tata nawet wiele nie przeklinał.

W sumie całe święta spędzałam podobnie do wigilii, w pierwszy dzień byłam w Warszawie u babci, a w drugi dzień szliśmy na trzecią na obiad do babci z Żyrardowa. W Warszawie spotkałam się z moją chrzestną, co też było dobrym wydarzeniem, bo dość dawno jej nie widziałam.

Trochę trudno mi napisać coś więcej o tych świętach, a przynajmniej coś konstruktywnego. Życzyłam wam już wcześniej, nowy rok będzie wspomniany w innym wpisie, a moja ulubiona potrawa, to pierogi. Ufam, że jak ktośbędzie chciał o coś zapytać, to napisze to w komentarzu. A, i jeszcze jedno, niespodzianka! Ozzy olał choinkę. Kompletnie. Okrąża ją po prostu. Wujek z ciocią mają papugę tej samej rasy, bardzo podobną, z charakteru jednak inną. Tutaj też. Ich papuga od razu sprawdziła, czy choinka jest dobrym miejscem do siedzenia, a że była ubrana na biało (choinka, nie papuga), to im w sumie pasowała do wystroju (papuga, nie choinka). No bo nimfy są białe. Ozzy jest biały, ale nie usadził się na czubku naszej choinki, niczym ten anioł z kawału. Uznał, że woli stół, podłogę, dywan, klatkę, gałąź nad klatką, nasze głowy lub swoją lampę. :d

Na tym chyba skończę ten optymistyczny wpis, przy okazji zapewniając, że podsumowanie roku 2017 pojawi się tu niebawem. Konkretnej daty nie podam, ponieważ podawanie dat stanowczo mi nie służy.
Pozdrawiam ja – Majka

PS Zapomniałabym! Miał być cytat! W któryś dzień świąt, nie pamiętam który, oglądaliśmy z rodzicami jeden z wielu świątecznych filmów. Nie znam jego nazwy, ale tę scenę zapamiętałam doskonale. Bohaterka filmu w pewnym momencie mówi do rodziny: przepraszam, że zepsułam wam święta. Na to, chyba jej matka, odpowiada bardzo mądrymi słowami. "Wcale nie zepsułaś nam świąt. Tych świąt nic nie może zepsuć, ponieważ są ważniejsze od nas wszystkich.".
I choć wiem, że zaraz by była fala hejtu, że zaraz wszyscy mi powiedzą, że to wcale nie jest takie proste, to ja właśnie za to lubię święta. Za to, że mimo różnych niepewnych rzeczy na świecie, Boże Narodzenie zawsze ma swoją, niepowtarzalną atmosferę. Życzę wam, by to było prawdą.

11 odpowiedzi na “najpierw święta, bo ważniejsze”

Co do świąt i ich atmosfery, pełna zgoda.
Znam tą pierwszą grę, nigdy, przenigdy jej nie ułożyłem, a jej efektem odstresowywania mnie było to,
że wkurzony zrzuciłem ją z biurka, żeby chociaż na coś się przydała i zrobiła huk. 😀
A drugiej nie znam. 🙂

Nie rozpiszę się dzisiaj, bo strasznie chce mi się spać i w ogóle jakoś tak dziwnie. No ale bardzo mi się podobała bajka na początku, która wyjaśniła mi, skąd się wziął aniołek na czubku choinki. No tak długo się nad tym zastanawiałam. A tu proszę, wszystko pięknie wyjaśnione. 😀

Cieszę się, że miąo spędziłaś święta i że wciąż one mają dla Ciebie tę atmosferę świąt. I tak, ludzie mieliby chyba problem, żeby rozmawiać, gdyby zabrać im jedzenie i alkohol

Po kolei.
Bajka cudna, oczywiście znałam ją już wcześniej. 🙂
Co do zabrania alkoholu i jedzenia dorosłm, to obawiam się, że dorośli wtedy by naprawdę nie mieli o
czym rozmawiać. Tego nie rozumiem, ale tak właśnie by było.
Co do gier, to nie znam ani jednej, ani drugiej, więc proszę, jakbyś mogła się dowiedzieć nazwy tej pierwszej.
🙂
Na koniec, co do cytatu, to zgadzam sięz nim w pełni. I cieszę się, że u Ciebie ta magia świą została
zachowana.
A jeśli idzie o playlistę, to w zasadzie, jak masz jak ją podrzucić, to ja bym się o nią uśmiechnęła.
😀
Na koniec gratuluję Twojej papudze, że nie zajęła się choinką. 😀

Nie znam takich gier, ale na pewno fajne. Bajka z początku wpisu mi się bardzo podoba.

Ja również poproszę playlistę, może na priv albo tu, w zasadzie mi to bez różnicy. Bajka oczywiście świetna,
ano i poproszę zdjęcie drugiej zabawki logicznej, bo muszę się jej przypatrzeć 😀 😀 :PP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink

Shares