Kategorie
muzyka

alec benjamin – boy in a bubble – nieplanowany drumcover

26 odpowiedzi na “alec benjamin – boy in a bubble – nieplanowany drumcover”

Zdaję sobie sprawę, że trochę to przyciche, i że crash przez większość czasu, zamiast przyzwoitego łup, wydawał z siebie tylko takie nieśmiałe… dzyń… Za to przepraszam. Ale, że wiem, że niektórzy lubią, jak tu to wrzucam, nawet, jeśli próba mało udana, no to…

Szczerze? POza tym cichym crashem nie zauważyłem żadnych błędów. Mega gratulacje ode mnie! <3

Ale grałaś bez równania tego do tępa potem? Bo jak tak, to całkiem elegncko, pomimo jakichś tam w pewnych momentach minimalnych rozjazdów.

@Elanor Sprecyzuj na żywo. :d Jeśli chodzi o to, że bez studyjnego poprawiania, to słyszałaś tutaj, choć przyznaję, że miałam do tego z pięć podejść. Chyba, że ci chodzi o takie coś, że ty siedzisz obok i mówisz: noooo, dooooobra, to zagraj mi, to! xd.

Co do reszty, bardzo dziękuję i cieszę się, że wam się podoba, choć mam nadzieję niedługo tu umieścić coś ciekawszego. Bo jak tę piosenkę bardzo lubię, tak do grania tu dużo nie ma, chyba, że ktoś był sporo lepszy ode mnie, to by to uciekawił jakoś.

To ja się dołączam.
Chcę to usłyszeć. Zagraj nam, na żywo, jak będziemy siedzieć obok. 🙂

Aaaacha, chyba, że Elanor pragnie prywatnej audiencji, wtedy rozumiem, poczekam w kolejce.

Zmotywowałaś mnie do stworzenia pewnego posta na blogu, o którym myślałem jakiś czas temu, ale jakoś nie chciało mi się działać. Co do wykonania to stanowczo więcej werbla, mniej hihatu. Z resztą ten post będzie właśnie o tym.

Zaprawdę, powiadam ci, jak przyjedziesz tu po tym wszystkim i tak zrobisz, żeby tak było, to będziesz czarodziejem!

Super super grasz. Tylko piosenka słaba.xd. No ale spoko, ja się nie znam, chociaż szczerze wajne by było takie I want it all, albo whole lotta rossie, albo Show must go on, w którym ty grasz. Ale twoje granie spoko. Ty to grasz w miarę cicho i fajnie, bo ostatnio na koncercie świątecznym w szkole pan od perkusji ojjj przesadził.

Ehhhh jak to było fajne jak graliśmy Mario!!! Musimy kiedyś się spotkać i sprubować. Tylko nie ten jazzowy rytm please.

Jazzowy tam pasował, gdzie ja go grałam, cała akcja polegała na tym, żeby były różne. Co do piosenki, nie wiem, ja ją lubię. A na świątecznym koncercie ciężko jest nie przesadzić o tyle, że ta sala wszystko wzmacnia akurat w tych rejestrach, tam dawno nic nie brzmiało dobrze, a wierz mi, próbowano. Więc to nawet nie jest wina tych, co ustawiają czy grają, tam po prostu akustyka jest taka troszkę bardziej do WFu, niż do grania.

Ale za powtórką mario jestem, musimy kiedyś zagrać.

Tam były 2 perkusje, itd., ale ok. Nie będę się już sprzeczał, bo nie słyszałaś, poza tym kłutnia do niczego nie prowadzi! Ale mario to ooojjj jak ja pamiętam, jak to graliśmy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink

Shares