Kategorie
wspomnienia i dłuższe opisy

Przynajmniej jeden akapit urodzinowy. Poznajcie moją siostrę

Moja siostra czyta moje posty. Jak to ostatnio sama określiła: jak tak piszesz, Maja, na facebooku, że nooo, wiecie, ja takie napisałam, to przeczytajcie… no to ja czytam!
OK. Mało tego, ona czyta również komentarze. Reaguje różnie.
– Ale przecież to jest… –
– Emilia, nie używaj takich słów! –
– No ale… ale… ale jest! – Prawda, akurat było. Są też jednak i lepsze dni.
– O, Maja, tu ktoś cię lubi, kto to? O, oni są mili. O, piszą o mnie! –

Właśnie. I do tego, tak mniej więcej, dążymy, Drogi Czytelniku, ponieważ Emilka ma na temat mojego bloga różne przemyślenia, ale zazwyczaj pierwszym z nich jest: "Maja, NIE było NIC o mnie!". Ewentualnie może być też: "o, było COŚ o mnie!" W końcu siostra moja wyraziła się jasno: Maja, ma być COŚ o mnie, przynajmniej jeden akapit! Potem dodała coś, że krytyki nie, ale nie dosłyszałam. ;p Także, cytując klasyk, Emilia, miałam Ci do tego listu włożyć sto złotych, ale niestety już zakleiłam kopertę. Dzieje się to wszystko dlatego, że dziś mamy święto. W brew pozorom to nie tylko jest Wielka Sobota, ale i trzydziesty marca. A trzeba Ci wiedzieć, Drogi Czytelniku, że trzydziestego marca piętnaście lat temu moja siostra raczyła była zjawić się na świecie, z której to okazji ja dziś powiem tu o niej kilka słów. To jedziemy z tymi akapitami.

1. Chcąc zacząć od początku musiałabym wspomnieć o tym, jak od trzeciej w nocy nie spaliśmy, bo było wiadomo, że coś się dzieje. Oczywiście w wieku lat dziewięciu i pół mało co rozumiałam, ale wiedziałam, że to JUŻ. Rodzice zadzwonili po wujka, żeby mnie pilnował, a sami pojechali w świat. Tak tak, Emilia, podczas gdy Ty przeżywałaś to, co podobno jest dla człowieka najtrudniejszym przejściem, czyli wydostawałaś się na ten piękny świat, ja grałam z wujkiem w piłkarzyki i słuchałam, jakie ma dzwonki na telefonie. Do tej pory pamiętam. Pamiętam też jednak coś troszkę ważniejszego, mianowicie to, że, o ile wiem w brew wszystkim przepisom, zostałam tego samego dnia wpuszczona do sali, w której była mama wraz z moją siostrą. Jak człowiek się postara, to i takie najmniejsze istoty na świecie złapią go za palec. I kto by pomyślał, że to maleńkie, bezbronne stworzenie 15 lat później będzie mnie zrzucać z mojego własnego łóżka, tłumacząc mi po angielsku, za co to było?

2. Drugim akapitem niech będą nagrania. Mam ich trochę. Jak tańczymy sobie do "life is a highway", moja siostra w poważnym wieku lat może dwóch. Jak proponuję siostrze, że coś sobie nagramy, pośpiewamy, na co ona mówi, że najpierw trzeba poprzątać. Tak, mam to uwiecznione. Jak śpiewasz, droga moja Emi, piosenki, takie, jak "kocham cię, a ty mnie". Albo te dla babci i dziadka z przedszkola. NIE wstawiam ich tutaj. A mogłabym. Problem polega na tym, że kiedy te nagrania powstawały, to Emi nie miała na mnie haków, a teraz ma więcej, niż ja na nią, gdyby dobrze poszukać.

3. Podobnie sprawa się ma z bajkami, nie tylko prosiła, żeby opowiadać jej, ale także opowiadała nam. Mam trochę nagranych, a trochę pozapisywanych. Nawet będąc mała Emila kazała je sobie potem odczytywać, żeby wiedzieć, co opowiedziała. Again, nie wklejam ich tu. A mogłabym.
Bajki jednak nie były tworzone tylko przez nas, ale także leciały sobie z płyt. Moja siostra, na szczęście, od najmłodszych lat obserwowała, jak mama czyta książki, a ja słucham audiobooków, nauczyła się więc robić i jedno i drugie. Skutek jest taki, że kiedy leci audiobook, Emila nie wpatrywała się w pierwszy dostępny ekran, żeby sprawdzić, kiedy pojawi się obrazek. Jeśli zaś chodzi o książki, to teraz częściej ja ją pytam, a nie ona mnie, co czytasz, czy podoba ci się to, co czytasz, albo ewentualnie: czy ty powinnaś już to czytać? Potem jednak przypomina mi się, co czytałam w jej wieku i przestaję pytać. Obyś zawsze miała ciekawe książki!

4. Z płyt nie lecą tylko bajki grajki, ale też muzyka. Muzyka może też lecieć w słuchawkach, z odtwarzacza mp3, iPoda, tabletu czy telefonu. Wiadomo, że dzieci mają ulubione piosenki, które je bawią lub usypiają, nie zawsze jednak na początku kojarzą, czym muzyka może dla człowieka być. Podobnie u mojej siostry. Owszem, zdarzało jej się nucić coś, co okazało się potem piosenką po koreańsku, bo jej się akurat taka bajka na youtubie włączyła. Owszem, śpiewałyśmy razem: chceeesz, czy nie chcesz, chceeeesz, czy nie chcesz, bo bajki grajki były częstym gościem. Owszem, w pewnym momencie, słysząc kolejny raz "jestem tu, robię to co chcę" albo soundtrack z dwunastu tańczących księżniczek, który to film leciał sobie u nas dwanaście razy z rzędu, człowiek ma ochotę znaleźć najbliższy most i skoczyć we Wisłę. Ale nic nie było dla mnie bardziej wzruszającą muzycznie chwilą niż to, jak moja siostra powiedziała kiedyś: Maja, ja już wiem, czemu ty w samochodzie zawsze masz słuchawki! A teraz to Emilkę chwalą za koszulkę z okładką płyty Beatlesów.

5. Jak muzyka, to i koncerty, a na koncertach moja siostra bywała dość wcześnie. Żeby nie szukać daleko, na festiwal reggae, na który jeździliśmy od 2012 roku, całą rodziną wybraliśmy się już w 2014, kiedy Emila miała lat 5.
Cieszę się, Emi, że nie tylko jesteś koło mnie na koncertach zespołów, które to ja znałam i lubiłam, ale też ja mogę, w drugą stronę, towarzyszyć Tobie. Nie wiem, czy bez naszych muzycznych wymian przyszłoby mi do głowy wybrać się na koncert Conana Graya, a tak proszę, byłam. Podejrzewam, że nie miałabym też pojęcia o KPopie, a jednak chcę mieć jakieś pojęcie. Ja mam jakieś pojęcie, a ty oryginalne płyty Stray Kids.

Cieszę się też, że byłyśmy razem na tym jednym koncercie Aleca Benjamina, na którym udało mi się przekonać Cię, że nie warto się poddawać. Nie zapomniałam także o naszym openerze, podczas którego miałyśmy okazję zobaczyć Jacoba Coliera, Arctic Monkeys, Lovejoy, a i tak razem troszkę żałowałyśmy na końcu, że nie doczekałyśmy do ostatniego występu, żeby się z innymi drzeć: twenty twentyyyyy, club! Serdecznie pozdrawiamy Ciocię! Nasze powroty w środku nocy, z "I got a feeling" na telefonie, żeby się nie bać, niezapomniane wrażenie! W tym roku będziemy na dwóch dużych koncertach, można się spodziewać relacji.

6. Muzyka, koncerty, wiadomo, mikrofony! Dziękuję Ci, moja droga, że towarzyszysz mi w tej mojej niezwykłej drodze, polegającej na nagrywaniu wszystkiego, słuchaniu wszystkiego i zauważaniu, że o, z tego kubeczka da się zrobić fajny instrument. Emi nie tylko pomagała mi rozstawiać sprzęt, jak w lockdownie, w ramach pracy domowej, musiałam nagrać efekty dźwiękowe, ale także ogląda ze mną Andrew Huanga i Daviego 504, z właściwym temu zaangażowaniem. 😉 Ona wie, że przeróżne dźwięki zauważać należy, a bębenki są niezbędne do szczęścia, za to ja mogłam jej towarzyszyć, gdy kupiła sobie prawdziwe ukulele w prawdziwym sklepie muzycznym. I hity Ranko Ukulele wchodzą na tapetę za trzy, dwa, jeden…

7. OK, muzyka muzyką, a co z okładkami i teledyskami? Otóż moja siostra potrafi rysować. I malować. I szkicować. I nie zabij mnie, bo ja nie znam nazw wszystkich technik.
Od zawsze słyszałam, że rysowanie Emilce wychodzi, jak nie miała lekcji malowania, to miała lekcje plastyki ogólnie lub ewentualnie odwrotnie. Ma to same plusy. Po pierwsze, tak jak ubraniami się dzielimy, zabieramy je sobie i pożyczamy, tak gadżetami związanymi z zainteresowaniami nie trzeba. Każda z nas ma inny pokój, ja mam płyty, instrumenty, mikrofony i kable, a ona ma plakaty, obrazy, bloki, ołówki, kredki, flamastry, pędzelki… OK, dobra, tu mógł być problem, bo kiedyś poprosiłam Emilkę, żeby mi pożyczyła niepotrzebny pędzel, żebym coś sobie wyczyściła, moja siostra natomiast nie zrozumiała, co to takiego "niepotrzebny pędzel". Po zastanowieniu się rozumiem jej konsternację.

8. Dobra, muzyka była, rysowanie było, to teraz co? Dajmy sobie gry.
Żyjemy w czasach, w których równocześnie z planszówkami, jak nie wcześniej, pojawiają się w życiu dzieci gry na tablecie. To nie było tak, że Emi ciągle z tym tabletem musiała być, ale dwie anegdotki powiem. Po pierwsze, grałaś, moja droga, w Po, czy jak tam się nazywał ten ziemniaczek. Pamiętam o nim jedno, trzeba było go karmić. Mam wrażenie, że czasem jadł sam i raz sobie tak coś zeżarł w środku nocy, kiedy wszyscy spali, a ja akurat nie. Zawał!
Po drugie, to akurat była bardzo fajna gra, grała Emila kiedyś w grę, polegającą na łączeniu dwóch rzeczy, żeby powstała trzecia. Wiecie, to, co się łączy ziarenko i wodę, powstaje kwiatek, kwiatek i, nie wiem, czas, i powstaje drzewo, takie tam. Nazywało się to chyba alchemik, choć mogę się mylić. Pewnego dnia, po dość długiej bitwie z grą, Emi przybyła do mnie z informacją:
– Maja, zrobiłam obsydian! –
– Co zrobiłaś? – Zapytałam z zainteresowaniem, ponieważ Emilia miała wtedy jakieś 5 lat i naprawdę byłam ciekawa, jak mi to wyjaśni. Emi zastanowiła się.
– A nie wiem, taka czarna plama mi wyszła. – Od tej pory, jak chcieliśmy powiedzieć, że komuś się film urwał albo miał pustkę w głowie, mówiliśmy, że taki obsydian mu wychodzi.
Uspokajam miłośników przeróżnych gier planszowych, klocków i innych rozgrywek nieobecnych w tabletach, takie też były! Emi, dawno nie grałyśmy w jengę. A pamiętam, jak grałyśmy, na podłodze naszego pokoju w bloku, w którym spędziłyśmy razem całkiem dużo czasu. Poza tym w domino, w grę, zwaną przez nas kwadracikami, w której chodziło o użycie jak najwięcej liczby klocków swojego koloru, wszystkie gry z serii raz ja, raz ty i zobaczymy, za którym razem się rozleci, piłkarzyki, przenośny cymbergaj… A, no i nie zapominajmy o najważniejszym!
Ostatnio moja siostra przyszła do mnie do pokoju, kiedy akurat rozmawiałam przez telefon.
– O, Emila, mówiłaś ostatnio, że umiesz, gramy w szachy? – Emi popatrzyła na mnie, popatrzyła na telefon, a akurat orientowała się w treści mojej konwersacji, apotem stwierdziła:
– E, w tym towarzystwie gramy w warcaby. – Dzięki, skarbie, dzięki.

9. To jak już jesteśmy przy konwersacjach, to napiszę, czemu tata się nie tak dawno cieszył, że ma wreszcie z kim pogadać. Wspominałam o rysowaniu, ale nie wspominałam, że Emi uczy się teraz w technikum… Technikum, łapiecie? A ja pamiętam, jak ona się uczyła chodzić! W każdym razie w technikum na profilu związanym z grafiką. Teraz ona rozmawia sobie z rodzicami, oboje po poligrafii, o tym, co jaki program do projektowania robi z czym, o błędach w druku, o druku w ogóle, a ja siedzę i słucham, ponieważ obcy jest mi zwyczaj, by ślepy gadał o kolorach. A nie, przepraszam, ostatnio poprosiłam siostrę, żeby mi pomogła w zrobieniu notatki o kolorach na metodykę edukacji plastycznej.
– Emi, ty kojarzysz koło barw? Koło barw, tak to się nazywa, tak? Że tam te przeciwstawne, i tak dalej… –
– No tak, o matko, jak ja to na każdych zajęciach mam! –
– Świetnie, to teraz ja też chcę to mieć. –
– Czekaj, a ja bym ci to w sumie wyjaśniła, ty to zrozumiesz! – Nie pamiętam, czy zaczęła się w tamtym momencie zastanawiać, czy wyjaśnić mi to na dźwiękach, czy na fakturach, ale jestem bardzo ciekawa, co wymyśli. Na szczęście ja różnicę między kolorami mniej więcej pamiętam, więc może będzie łatwiej. No i właśnie, jak już jesteśmy przy "łatwiej".

10. Na bank podczas mojej nauki szkolnej pomyślałam nie raz, że jest mi trudno. Nie tylko wtedy, kiedy w podstawówce trzeba było uczyć się chemii, historii, wosu czy niemieckiego, ale także w liceum, kiedy trzeba było… wiele rzeczy. Emi, to ja powinnam opiekować się Tobą, co nie zmienia faktu, że zdecydowanie za często widywałaś, jak płaczę. Nie wpadłam wtedy na to, że sam środek Twojej podstawówki wypadnie w strajku, a potem od razu, żeby nie było nudno, lockdown.
Wspominałam tu już o tym, że, mieszkając w bloku, miałyśmy z Emilą wspólny pokój. Zważywszy na to, że teraz każda z nas ma pokój mniej więcej wielkości tego naszego starego, wspólnego, nie mam pojęcia, jak się wtedy na poczekaniu nie podusiłyśmy wzajemnie przy którejś kolejnej okazji. Doskonałą okazją było, jak rozkładałam mikrofony do nagrywania wspominanych wyżej efektów akurat na biurku Emilki, bo do mojego się nie dawało przykręcić statywu. Niezłą były też zdalne lekcje, moje i jej. Jednego dnia ja wołałam Emilkę z drugiego pokoju, żeby przyniosła mi picie, bo ja tu muszę jeszcze godzinę siedzieć, innym razem to ona ostrzegała mnie, że ma matematykę o ósmej rano i że mam wstać razem z nią, żeby zdążyć się wynieść z pokoju. Trudno także zapomnieć o naszych lekcjach angielskiego. Nie wiem, ile cię wtedy nauczyłam, Emi, ale najcierpliwszym pedagogiem nazwać mnie nie można, zwłaszcza, że niektóre sposoby nauczania angielskiego w szkołach doprowadzały mnie do szału. W każdym razie nie dziwię się, że Twoja podstawówka może być wspominana jako nieco trudniejsze doświadczenie, niż moja. Zdalne lekcje i izolacja po liceum, to niezbyt fajna sprawa. Zdalnych lekcji i izolacji przed nawet nie chcę sobie wyobrażać.

11. Jak już jesteśmy przy lockdownie, to przejdźmy może do ulubionego pytania wszystkich, jak my się dogadujemy?
Wracam do tego pokoju, no jakoś trzeba było! Wielkie sprzątanie naszej wielkiej szafy zawsze było wielkim świętem. Najważniejsze, żeby znaleźć rzeczy, które lubimy razem. Razem lubimy seriale z Disney Channel i niektóre inne bajki. Razem lubimy Harrego Pottera, pomijam to, że ja chciałam namówić Emilkę, żeby go lubiła, bo ona sobie jeszcze mogła kupować zabawki, a ja chciałam je mieć. ;p A propos kupowania, razem lubimy chodzić po Złotych Tarasach i szukać ubrań i nie tylko. Jak mówiłam, tymi ubraniami potem możemy się wymieniać, bo już jesteśmy podobnej wielkości. Tak tak, przerosłaś mnie, wiem. Razem lubiłyśmy soczki w woreczkach, które mi Emila przynosiła podczas moich zajęć. Razem lubiłyśmy niektóre gry. Razem lubimy muzykę i koncerty. Teraz razem lubimy, mam wrażenie, obniżać sobie IQ, ponieważ coraz częściej moja siostra przychodzi do mnie, żeby wraz ze mną oglądać tiktok lub snapchat. Serio, tiktok, to dziwne miejsce, ale snapchat, to jest miejsce szkodliwe dla zdrowia! Chociaż, jakby tak się zastanowić, mam wrażenie, że nasi rodzice stwierdziliby w tym miejscu, że nam, to już nie wiele zaszkodzi. Sądząc po tym, jak się czasami zachowujemy zbytnio mnie to nie dziwi.

12. Pewnie nam żelki zaszkodziły, przejdźmy do jedzenia!
Moja siostra, małą Emilką będąc, oświadczyła kiedyś, że, kiedy dorośnie, zostanie gotowarką. Nie wiem, kim zostaniesz, Emi, możesz zostać kim tylko będziesz chciała, ale dziękuję ci, że zrobiłaś mi wczoraj tosty! Emilia w ogóle gotuje lepiej ode mnie. Może inaczej, Emilia ogólnie umie gotować, bo gotowanie lepiej ode mnie nie jest zbyt dużym wyczynem, zważywszy na to, że ja po prostu nie umiem prawie wcale. Tosty i nasze ulubione kanapki umiemy sobie robić wzajemnie, za to już ciasto lub po prostu obiad stanowczo lepiej dla domowników, żeby robiła Emilka, niż ja. Także, Emi, ja cię mogę jako gotowarkę zatrudnić, jak chcesz. A jak ci się nie będzie chciało gotować, to zjemy razem ciastka mocy.

13. I tu pojawia się temat pomocy, bo w poprzednim akapicie pojawiła się wzmianka, że Emi zrobiła mi tosty. Podczas tego samego śniadania ja zrobiłam jej herbaty, więc mam nadzieję, że jakiejś tam sprawiedliwości stało się za dość.
Mało jest badań o rodzeństwie osób, które mają jakąś niepełnosprawność, o samych niewidomych byłoby pewnie jeszcze mniej. Na pewno jednak przyznać trzeba, że Emi od dość wczesnych lat była przyzwyczajona, że mi nie tylko trzeba podać do ręki, żebym obejrzała, ale też czasem gdzieś podprowadzić. Mam nadzieję, że po tylu latach nie czujesz się, Emi, przeze mnie jakoś nadmiernie wykorzystywana, chociaż wiadomo, może się to okazać w komentarzach. Skomentujesz?
Chciałabym jednak wierzyć, że jakoś się tą pomocą wymieniamy. Kiedy ja jej pomagałam z angielskim, ona mi z rozkładaniem gratów, kiedy ja jej podpowiem, co zrobić, kiedy komputer się zawiesi, ona odpowie mi na znane i lubiane pytanie: Emi, nie gada mi, co on ode mnie chce?! Kiedy Emi złamała sobie rękę na lodowisku, to ja mogłam pomóc się ubrać, za to ona już wtedy podpowiadała mi, gdzie jest moja kurtka, jak akurat jej nie zauważyłam. Swoją drogą moja pomoc w tamtym czasie w postaci dialogu wyglądała mniej więcej:
– Proszę, Emi, twój sweter, ej, a skąd masz taki, ja też chcę taki sweter!
– Ale to mój! –
– OK, rozumiem, ale ja też chcę! –
Raz to ja pocieszam ją, a raz to ona mnie. Wzajemnie też tłumaczymy sobie, że warto wstać z łóżka, jak to akurat jest potrzebne. Raz to ja mówię: Emilia, zjedz coś! Innym razem, to akurat mam nagrane, ona mówi: Maja, nie pij alkoholu!
Raz to ona jest wołana do mojego pokoju, żeby mi kliknąć "cookie consent" w jakimś niedostępnym dla mnie miejscu na ekranie, innym razem to ja jestem wołana do niej, a kiedy przychodzę okazuje się, że chodzi o: Maja, wyrzucisz to?
Słowem, wymiana jakaś następuje. :d

14. No i to właśnie było 14 akapitów na 15 urodziny mojej siostry, które, mam nadzieję, doceni i nie zabije mnie za te wszystkie moje opowieści tu umieszczone. Emi, obyś jeszcze nie raz mnie zaskoczyła, jak np. wtedy, kiedy okazało się, że doskonale rozumiesz słowa piosenki po angielsku mając lat 10, czy tam ile. Albo, jak wtedy, kiedy to ty tłumaczysz mi matematykę, a nie odwrotnie, bo ja akurat czegoś nie pamiętam. Albo pisząc sobie z koleżanką po hiszpańsku, podczas gdy ja nawet angielskiego zapominam. Albo jak wtedy, kiedy doskonale rozumiesz żarty, które podobno wolno ci rozumieć dopiero od dziś.
Emi wie co lubię, czego nie, razem ze mną śmieje się z żartów, ale też narzeka na zachowanie dziwnych ludzi, czyta ze mną i zabawne artykuły, i przygłupie komentarze, ogląda ze mną apartamenty na bookingu, filmiki na tiktoku i zdjęcia na facebooku, dopóki jej nie wyjdzie obsydian, zna wszystkie moje sukcesy i skandale. Emi, mam nadzieję, że Ty mi też się dajesz tak poznać i że byłam, jestem i będę dla Ciebie taką starszą siostrą, jaką chciałabyś mieć. Chciałabym być tak odważna, jak Ty.
Choć przyznać muszę, że w naszym charakterze podobieństwa widać. Parę dni temu Emilia, po jakimś cudownym żarcie, takim właśnie idealnie na naszym poziomie, powiedziała: Przepraaaszam, Maja! Ogólnie przyjętym następstwem tych słów jest zdanie: Już tak nie będę. Emi jednak dodała: już zawsze będę się z tego śmiać!
Taaaa…

I masz dedykację na koniec, a piętnasty akapit musimy jeszcze razem napisać. Chciałam dać wersję z "sing 2", ale uznałam, że bardziej pasuje oryginał.

Pozdrawiam ja – Majka

PS Ulubionym cytatem do tej pory pozostaje odpowiedź mojej, wtedy siedmioletniej, siostry na groźbę mojego przyjaciela: Emilia, bo cię zaraz przez okno wyrzucę!
– Nie możesz! –
– A dlaczego nie? –
– Booo… a bo ja nie mam butów!
Doprawdy, mądrego aż miło posłuchać.

11 odpowiedzi na “Przynajmniej jeden akapit urodzinowy. Poznajcie moją siostrę”

Dobre, dobre. xd Naprawde świetną masz siostrę. I tak wszystkiego najlepszego Emilio! A może Emilko? xd NIe wiem jak. Ale i tak, abyś znalazła czas na spełnianie mażeń, a kiedy życie da trochę w kość znalazła ramię, w które można czasem popłakać.

I o której to się wrzuca wpisy na bloga? Jamajka, czy to nie zapuźno? xd Więcej takich wpisów ze wspomnieniami.

Wszystkiego najlepszego dla siostry. Aż się uśmiechnęłam jak czytałam.
Oby siostra cały czas była tak odważna, szalona i pomysłowa i obyście razem tworzyły przesympatyczny duet. 🙂

Pozdrawiam Twoją siostrę, swoją drogą, moją imienniczkę. Myślę, że los sie do Was uśmiechnął te 9,5 roku temu… a niee, czekaj! Piętnaście, dumne piętnaście. No więc wtedy los się uśmiechał między innymi do swoich myśli. Tych kilkanaście akapitów to potwierdza. Chyba to będzie po krakowsku co powiem, że obie jesteście za jedne pieniądze 😉 dlatego dobrze Wam idzie komunikacja patrząc po opisie.

Wszystkiego najlepszego składam o piętnastej piętnaście 🎉🎊🎆🎀🎁🧸

@Emila Myślałam, żeby napisać do Ciebie na Messengerze, ale uznajmy, że nie mam Cię w znajomych, a wiadomość od kogoś, kogo może pamiętasz, a może w ogóle nie, mocno by Cię zdziwiła, więc prosiłam Twoją siostrę, żeby Ci przekazała życzenia. Jeśli tego nie zrobiła, możesz ją zrzucić z łóżka. Dwa razy nawet, bo mi, teoretycznie, nie wypada, a czasem też bym chciała. 😉
Ale skoro czytasz tego bloga, to odniosę się ciut publiznie, a jak chcesz zapobiec ewentualnej dalszej żenadzie, to daj mi znak w postaci dodania mnie do znajomych na FB. 😉
Odniosę się do najważniejszego:
12 tańczących księżniczek! Film, od którego zaczęły się moje marzenia o balecie! Szkoda, że społeczeństwo mi szybko wmówiło, że nie, nie i nie…
Chcecie pooglądać razem we 3 online? Ja zawsze! <3 A bardziej jeszcze Roszpunkę i Księżniczkę i Żebraczkę. Wszystko mam w zbiorach. Skąd?
……………………
Co do dźwięków, to weźcie dużą, metalową miskę o stosunkowo cienkich ściankach i nalejcie do niej wody, najlepiej ciepłej, kilkaset mililitrów tylko. Ale miska musi być naprawdę duża, taka duża kuchenna misa do robienia, nie wiem, ciasta lub sałatki. Metalowa. A potem obracajcie miską tak, żeby woda się przelewała od ścianki do ścianki. Nie róbcie kółek ze zmianą wysokości miski, tak żeby woda w naturalny sposób oblewała ścianki, tylko obracajcie miską, tj. dnem miski, tak żeby woda w sposób naturalny opryskiwała ścianki z dna. Nie ma za co! <3
Co do gier, zapomniałaś, Maju droga, o jednej, bardzo ważnej w życiu rzeczy, tj. Simsach. Jakże ja żałuję, że miałam młodszego brata, a nie – Emilkę… Zaraz, wrrrróć, ja wcale nie żałuję, że mam brata, bo mój brat grał ze mną w Simsy! Aczkolwiek mam wrażenie, że z Emi dogadałabym się bardziej, niż z Rafałem, w pewnych bardzo ważnych kwestiach. 😉
Ja jeszcze dodam akapit piętnasty, że Emi jest człowiekiem stu talentów; zastanawiam się, kiedy świat to zobaczy. I życzę, żeby to talenty mogły rozwijać się dalej, a nie – świat w Tobie, Emi!

@Postukujacy O, nie znałam tego powiedzenia, wezmę je sobie.

@Julitka Nie trzeba zrzucać, przekazane było. 🙂 Choć za księżniczki tym razem ja zrzucę, bo słyszałam to zbyt wiele razy w życiu. Ale roszpunkę czemu nie. :d Emi, tym razem tobie oddam audiodeskrybcję.
Miska bardzo spoko! W ogóle woda w różnych pojemnikach jest bardzo ciekawym zjawiskiem, bardzo dobry fleksaton.
A, fakt, simsy, simsy ważna rzecz. Z Emilą mogłybyście wymienić wiedzę o różnych modach, bo ja wiem zdecydowanie mniej.
Popieram zobaczenie przez świat, jak tam Emi ze światem ostatnio?

Taki instrument to nawet jest, w dodatku chyba jeszcze ciekawszy. Nie widziałem go na żywo, a bardzo chciałbym. Nazywa się to to waterphone. Podobno wygląda jak koło średnicy 20 cm z czymś w rodzaju szprych? może promieni? w każdym razie można po tych prętach smyczkiem, pałką i czym tam jeszcze. W kole jakoś jest woda, a ruszając tym, a może jeszcze inaczej tę wodę się jakoś przemieszcza wewnątrz. Generalnie coś do tworzenia mocno odjechanych fx.

Część Mają, ja bardzo Ci dziękuję za te wspomnienia o Emilce. Ja jeszcze nie miałam szansy się z nią zapoznać ale czytając twoje wspomnienia czuje jak bym ją znała od samego jej urodzenia. Proszę przekaz jej najserdeczniejsze życzenia urodzinowe i dużo całusów dla całej rodzinki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

EltenLink

Shares