A oto i awatar, który powinnam wrzucić już dawno, tóż po powrocie z Warszawy. Piosenkę pokazała mi babcia,
więc dedykacja stanowczo będzie dla niej. Ostrzegam, że piosenka zwykle wywołuje śmiech, (lub) silną
irytację, (lub) zapętlenie w głowie przez kilka godzin, (lub) wszystko na raz… ZObaczcie to, bo warto.
:d Piosenka w wykonaniu warszawskiej orkiestry sentymentalnej pt. "nikodem".
Pozdrawiam ja – MMajka
PS WIecie, jak oni to na tych wszystkich, niektórych bardzo dziwnych, instrumentach grają na żywo? 😉
Kategoria: muzyka
Hej hej!
Postanowiłam zmienić awatar już parę dni temu, ale nie miałam kompletnie pomysłu na co. Aż w końcu, niedawno, urzekła mnie jakoś ta piosenka. Andy grammer – the good parts.
O czym jest? W skrócie mówiąc o sytuacji, w której rozmawiamy sobie z jakąś osobą tylko o pogodzie, nowinkach ze świata i plotkach, a nie potrafimy się tak na prawdę otworzyć i powiedzieć czegoś o sobie. Autor tekstu namawia tam kogoś do pokazania w końcu czegoś więcej od powierzchownych tematów. A dla mnie? Dla mnie ta piosenka idealnie pasuje do niektórych sytuacji z mojego życia, w których to wiele bym dała, żeby sobie z niektórymi porozmawiać dłużej niż pięć minut i o czymś więcej niż pogoda, czy też ostatnio przeczytane / obejrzane. 🙂 Pozdrowienia dla tych osób przesłałabym bardzo chętnie, ale nawet tego im jeszcze nie mówiłam. :p Mimo to
pozdrawiam ja – Majka
PS Zapomniałabym! Link jeszcze:
Hej hej!
Najpierw kawał. Najkrótrzy kawał o kobietach. Dwie kobiety siedziały po cichu… xd
Nauczyłam się nowego powiedzenia. Ja zawsze myślałam, że jak umiem liczyć, to zobowiązana jestem do liczenia na siebie. Tym czasem nie. Człowieku! Umiesz liczyć? Licz deltę!
Miało być podsumowanie roku, ale chyba na razie napiszę wam coś mniej zajmującego, zwłaszcza, że sama kompletnie nie wyrabiam się z niczym. A dlaczego? A no bo wróciło się do szkoły, wróciło.
Niektórzy, czytaj Dawid albo moja siostra, mieli wolne drugiego stycznia. Zajechańce jedne, niefajne. Ja w drugi dzień roku musiałam już zawitać w naszej placówce oświatowej.
Wszyscy byli wtedy mniej więcej w podobnych nastrojach.
– Kto wymyślił szkołę drugiego, co? – zagadnęłam Beatę.
– Kto wymyślił szkołę w ogóle? – odpowiedziała pytaniem na pytanie, a ja nie znalazłam mądrej odpowiedzi. Słuchajcie, no bo to jest trochę bez sensu, przecież wiadomo, że każdy cośrobi w sylwestra. A nawet jeśli nie, OK, mogą być ludzie, którzy się nigdzie nie wybierają, OK, ja sama prawie miałam tak mieć. Ale kurcze, ludzi, którzy nawet nie doczekają dla samych siebie do tej północy jest mało. A większość coś w sylwestra robi, gdzieś jeździ, potem późno wraca, albo nawet pierwszego, późno, odsypiają… przecież wiadomo, że wszyscy będą we wtorek chodzić do tej szkoły, jak te zombie jakieś nieszczęsne.
No ale nic, wywlekłam się z trumny i poszłam. Na samo przywitanie miałam dwa angielskie, znaczy jeden na początku, a drugi na piątej godzinie. Po drodze była matma, cudownie wręcz, oraz dwa WFy. WF lubię, więc jakoś wybitnie nie narzekałam, szczególnie, że lekcja była dość luźna i mogłam sobie zrobić ćwiczenia z piłką do kosza. Lubię piłkę do kosza. Jakbym widziała, to bym chciała nauczyć się grać w kosza. Z racji wzrostu nie mam bladego pojęcia, jak, ale bym chciała.
Po WFach był drugi angielski, jak już mówiłam, a że my te dwa wfy mamy obok długiej przerwy, to pani nas zatrzymuje na długiej na hali, a potem puszcza wcześniej do szkoły, żebyśmy zdążyły coś zjeść itd. No więc zjadłyśmy, poszłyśmy po mój ekran brajlowski, bo się ładował w sali matematycznej… Przy okazji okazało się, żę Beata jest w humorze pt. zamknąć im drzwi i petardę wrzucić. Petardy mi się spodobały. Niestety nie rozważyłam pomysłu poważniej, bo przeszkodził mi w tym angielski. Na końcu tego cudownego wtorku była fizyka.
Nauka o bryłach sztywnych jest zjawiskiem wybitnie dziwnym, jak z resztą większość zjawisk fizycznych. Dwie lekcje fizyki. O bryłach sztywnych. Na końcu. Pierwszego dnia w szkole. Taaaaa… co doprowadziło do pewnych uszkodzeń umysłu.
Na pewno już tu wspominałam, jak kiedyś pan dyktował nam zadanie o batmanie bez płaszcza, który skakał z pałacu kultury. W skutek czego ja teraz, kiedy słyszę tam jakieś zadanie, od razu zastanawiam się, kto zginął i w jaki sposób. Chłopiec zainteresował się głęboką studnią… I co? I kto przeżył?! Być może dlatego, w ten wtorek, kiedy pan podyktował początek zadania: "duża, okrągła platforma o masie dwustu kilogramów…", ja od razu dopisałam sobie w głowie: "zaraz w nas uderzy". W zadaniu ogólnie chodziło o to, że trzeba było obliczyć częstotliwość obrotu tej platformy. Mieliśmy podaną jedną częstotliwość, a na brzegu tej platformy stał człowiek. No i potem przeszedł na środek. I mieliśmy obliczyć tę częstotliwość z człowiekiem na środku. Nieważne, w każdym razie pan zaczął sporządzać rysunek do tego zadania.
– Człowiek stoi po prawej. – oznajmiła po cichu pani Agnieszka, która wytrwale towarzyszy mi na fizyce od początku roku i bardzo stara mi się wyjaśnić, co, kiedy i dlaczego jest na tablicy, sama nie będąc matfizem. Wielki aplauz dla niej.
– Po co? – zapytałam bez zastanowienia.
– Słucham? –
– No… po co? Po co on tam właził w ogóle? –
– A, nie wiem, nudzi mu się. Na pewno mu się nudzi. – Zgodziłyśmy się w tej kwestii zupełnie i całkowicie.
Na matematyce też się zdarzają takie rozmowy, czy to z panią wspomagającą, czy też z siedzącą za mną Julką. Przed świętami mieliśmy o tzw. pierwiastkach obcych. Kiedy pierwszy raz usłyszeliśmy, że: i wtedy powstanie nam tutaj pierwiastek obcy, zapanowało przerażenie.
– Jula, pierwiastek obcy! Brzmi groźnie! – oznajmiłam, odwracając się do niej. A kiedy jeszcze zostało nam objaśnione, że możemy te pierwiastki obce eliminować metodą sprawdzenia…! Noooo to, opinia się ugruntowała. Pierwiastki obce, wkrótce w kinach!
Inna ciekawostka, choć trudno ją opowiedzieć. Pani kiedyś odwróciła się od tablicy i oznajmiła: no więc, zadanie wygląda tak, czy ktoś może ma pomysł, jak je rozwiązać? W tym momencie zdarzyła się w klasie rzecz pozornie zwyczajna, mianowicie komuś przyszła wiadomość na messengerze. Problem w tym, że to do złudzenia przypominało dźwięk, który się rozlega, jak komuś, w jakiejś kreskówce, przyjdzie do głowy jakiś pomysł. Wyczucie momentu było więc wręcz niezastąpione.
A już największy śmiech opanował, i wciąż opanowuje całą klasę wtedy, kiedy naszej nauczycielce i wychowawczyni zdarzy się powiedzieć: trzeba na to spojrzeć inteligentnie. Wtedy klasa uśmiecha się z rozbawieniem, pomieszanym z pewną, niewielką dawką współczucia.
Już po świętach zajęliśmy się wielomianami, na które też chyba trzeba patrzeć inteligentnie, dość powiedzieć, że kiedy pani, podczas pierwszej lekcji, odbywającej się w tempie dla mnie zawrotnym, oznajmiła, że dowiemy się, co z tymi wielomianami można jeszcze zrobić, naszła mnie nieodparta ochota wypowiedzenia się na ten temat. Miałam mianowicie bardzo dobry pomysł, gdzie, jak na razie, mogę sobie te wielomiany wsadzić, bo nie rozumiem nic z tego, co się do mnie mówi. Klasa, a przynajmniej pewna jej część, przez pierwsze kilka minut była doprowadzona do tego rodzaju obłędu, kiedy człowiek na ślepo chce liczyć deltę, no bo co innego zrobić?
Doczytałam się na twitterze o sytuacji, w której jedna dziewczyna na próbie poloneza zapomniała, co jest dalej, kompletna pustka w głowie. Zwróciła się więc o pomoc do najbliższej nauczycielki, w tym przypadku matematyczki: pani profesor, ja nie wiem co robić! A pani profesor poradziła jej: no to co, deltę policz! Rzeczywiście, nasza klasa się z tym zgadza. Nie wiesz, co robić? Licz deltę! Umiesz liczyć? Licz deltę! Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… deltę! A potem się dziwią, że uczeń widzi funkcję liniową i deltę liczy. :d
Na końcu pani zadała nam ćwiczenia pt. "sprawdź czy rozumiesz". W sumie, to nie bardzo wiem, po co. Ja nie muszę sprawdzać, żeby wiedzieć, że nie rozumiem. Zawsze mnie to bawi, na przykład na fizyce. Pan na końcu pyta: Macie jakieś pytania do mnie? Wszyscy wszystko rozumieją? A przecież wiadomo, że są dwie możliwości. Albo ktośrozumie wszystko, albo nie rozumie do tego stopnia nic, że nawet nie wie, jak i o co zapytać. Na tej podwójnej lekcji zdarzyła się jeszcze jedna sytuacja z rodzaju nierozumienia. Pan nas, po wyjątkowo pokręconym zadaniu, spytał, czy było trudne. Nie wiem, może i nie było, ale było skomplikowane i długie, można się było pomylić. No więc, nasz kolega, z resztą bardzo dobry z fizyki, po chwili przyznał, że: no wieee pan, trochę… trochę trudne. Trudne?! Profesor zdumiał się bardzo, a potem uprzejmie zauważył, że trudne, to by było, jakby kazał temu koledze założyć spodnie przez głowę. Nie mogliśmy odmówić mądrości temu stwierdzeniu.
Cóż jeszcze można o tej fizyce? Dziś byłsprawdzian. W jednej książce natknęłam się na zdanie: graliśmy beznadziejnie, ale z nadzieją. Uznałam, że my tak chyba czasem piszemy sprawdziany. Moje dzisiejsze rozwiązania zdają się należeć do tej kategorii żartu, o którym się mówi: tak głupi, że aż śmieszny. Czyli: tak dziwne, jak tylko można, ale chyba wyszło dobrze. :d
No i na końcu ciekawostka. Zostało 15 minut do dzwonka. Profesor najpierw spytał, czy zadał nam cośdo domu. Gdy się dowiedział, że nie, bardzo się zdziwił. Na prawdę? Co się stało? Jak to? Potem spojrzał na zegarek, powiedział, że te 15 minut zostało i on chyba już nie będzie zaczynał nowej lekcji. Klasa oczywiście mu przytaknęła, że nieeeeeee, nie opłaca się, gdzie tam, nowy temat, teraz, na bank nie! Na co profesor, pokonując nas naszą własną bronią, z uśmiechem oznajmił: a, to przynajmniej mam te 15 minut, żeby podyktować pracę domową! I podyktował 4 zadania z brył sztywnych.
Na koniec tego wpisu chciałabym pozdrowić wszystkie matfizy! Pamiętajcie, kiedy inni ślęczą nad mapami świata, zapamiętują, który król co wybudował i który dowódca z kim się bił; kiedy oni tam siedzą i roztrząsają, co autor miał na myśli, jak naprawić sytuację w sejmie i jak rozwiązać problemy całego świata; kiedy oni to wszystko robią… My siedzimy w sali i uczymy się, jak działają różne wiatraczki, kołowrotki i dźwignię. I dlaczego.
Pozdrawiam ja – Majka
PS Z okazji szkoły zmieniam awatar. Piosenka autorstwa Jamesa TW – 10 k hours. Opowiada, że zamiast spędzać
całe dni w szkole, wolałby je poświęcić na rozwijanie talentu i robienie tego, co kocha. Ja wiem, po
co szkoła jest itd., ale czasem nie da się temu odmówić słuszności, a jeśli nie słuszności, to przynajmniej
racji bytu. Link:
nowy awatar – flashlight
Obiecałam sobie, że cośna blogu będzie, na razie jest to. Nowy awatar.
Są tacy ludzie na świecie, których nie tylko lubię i szanuję, ale mogę się od nich uczyć i ich naśladować. Serio, wiem, że to co robią i mówią mnie naprowadzi na właściwy tor wtedy, kiedy sama nie będę wiedzieć, gdzie on właściwie jest. Więc to im zadedykuję ten kawałek, jeśli kiedykolwiek go zaśpiewam.
Dziś piosenką dnia jest utwór "flashlight" z filmu "pitch perfect 2". Śpiewany również przez Jessie J, tutaj w wykonaniu Hailee Steinfeld. Miłego słuchania.
Pozdrawiam ja – Majka
PS Gościom przypominam, że "tu" oznacza w moim awatarze, ludzie z poza eltena mogą wysłuchać pod tym linkiem:
nowy awatar – idą święta
Witajcie!
Z okazji zbliżających się świąt, postanowiłam zmienić awatar. A ponieważ, jak wiadomo, językiem wiodącym jest język angielski, będzie to angielska kolęda O Come_ All Ye Faithful. A w moim awatarze bardzo przyjemne wykonanie jej przez zespół Pentatonix. Bardzo fajne, chciałabym kiedyś to zagrać / zaśpiewać… ogólnie coś z tym zrobić bym chciała.
A propos "zrobić", to dziś brałam udział w koncercie świątecznym w moim liceum. Nazywa się to "nasze Betlejem" i odbywa się co roku. Ja grałam już drugi raz, a piszę wam o tym, bo na tej samej płycie Pentatonix była jeszcze piosenka "let it snow", którą również wykonaliśmy. Co ciekawe, my to robiliśmy raczej w aranżacji dość znanej, raczej jazzowej. Tam trzeba używać specjalnych pałek do perkusji, tzw. szczotek / miotełek. Wczoraj, na mojej lekcji perkusji, mój nauczyciel wręczył mi miotełki poraz pierwszy w życiu i poraz pierwszy zaczął mi wyjaśniać, jak nimi grać. Po powrocie z lekcji, również wczoraj, dowiedziałam się, że… muszę nimi zagrać… Tadaaaaa! Dzisiaj. Nie umiejąc! Faaaaajnie… Ale muszę powiedzieć, że źle nie było, a że my ten koncert zawsze gramy trzy razy (dwa razy dla uczniów i raz dla nauczycieli), to miałam czas, żeby się poprawić. Podczas ostatniego występu, tzn. tego dla nauczycieli i pracowników, było to w miarę znośne. 🙂
OK, nie będę się rozpisywać tutaj, bo pewnie przed świętami zamieszczę jakiś dłóższy wpis traktujący o wszystkim i o niczym. To mój ulubiony temat rozważań!
Jak ktoś ma pomysł, o czym powinnam napisać, proszę dać znać.
Pozdrawiam ja – Majka
PS Przypominam o możliwości komentowania! Również przez gości. Podajemy mail, podpisujemy się i gotowe!
Witajcie, drodzy kosmici!
Nowy awatar jest zpowodowany kilkoma różnymi przypadkami. Po pierwsze, ostatnio byłam światkiem zabawnej sceny. Z powodu ochrony danych osobowych nie wspomnę po nazwisku, ale ostatnio pewna żona, gdy jej mąż znajdował się na imprezie z kolegami, pytała, jak tam się ma i kiedy będzie wracał. Po otrzymaniu kilku wymijających odpowiedzi zagroziła, że, tu cytat: jak do pierwszej cię nie będzie, to po ciebie przyjadę i narobię ci obciachu! Podziałało. :d
Druga rzecz, dzisiaj wieczorem moja siostra stwierdziła pewnym tonem: ja, to chciałabym mieć męża – masterszefa!
Uprzejmie zauważyłam, że przynajmniej jej mąż będzie bogaty i zasugerowałam, że może zrobić konkurs i sprawdzić, który z przyszłych kandydatów będzie się nadawał. Kontynuując tę fascynującą rozmowę odwróciłam się w pewnym momencie do drzwi, mówiąc: o mężu… Wchodząca w tym momencie mama dokończyła bez namysłu: który jeździł koleją.
Dokładnie! To jest to! "O mężu, który jeździł koleją". "Stary mąż… i morze". "Mąż i pani Róża". Ojjj… to chyba źle. "Mąż i Małgorzata"! Jeszcze gorzej! "Mąż, czarownica i stara szafa"! Idziemy stanowczo w złym kierunku!
Widząc wyraźnie, że mój mózg dotarł do punktu, z którego już można się tylko cofnąć w rozwoju, przejdę może do tego, że mój dzisiejszy awatar, to piosenka od Meghan Trainor – Dear future husband. Lekkie, radiowe, na chwilę… i spowodowane tymi różnymi rodzinnymi dyskusjami.
Cóż mogę rzec… Mój przyszły mężu… jużci współczuję.
Pozdrawiam ja – Majka
PS Zachęcam do własnych pomysłów, co do tytułów. Filmy też się liczą! 😉
Hej hej!
Zmiana awataru! Jajjjjj! Już się wszyscy cieszą! Te tysiące czytelników, którzy z niecierpliwością czekają,
jaką piosenkę im teraz polecę. :p Ha, ha, ha, żartowałam! Sądząc po komentarzach, to od 2 do 5. xd. W
każdym razie. Dziś w moim awatarze i na moim serwerze zagości piosenka irlandzkiego zespołu The Script
pt. "never seen anything quite like you". Piosenka w sumie prosta i taka… jak w jasnych, prostych i
szczęśliwie się kończących filmikach muzycznych, z których prostoty doskonale zdaję sobie sprawę, a mimo
to nadal je uwielbiam. :d I może nie planowałam wrzucać tego typu nutki na awatar, ale zdarzyło się
coś, co mnie do tego skłoniło. Mianowicie, ta piosenka mi się śniła. Bardzo rzadko śnią mi się piosenki,
a przynajmniej takie, które istnieją. Kiedy natomiast się śnią, żadko je pamiętam. A ta mi się śniła.
Na bank ta, na pewno grana na gitarze, zamiast normalnie na wszystkim i doskonale ją z tego snu pamiętam.
Uznałam, że po coś to jest, co nie? 🙂 Więc, przyjemnego słuchania!
życzę ja – Majka
wyjaśnienie awataru „total błękit”
Witajcie!
Obiecałam, że się wypowiem, ale trochę mi zajęło poogarnianie różnych rzeczy. Kiedy nie ogarniałam, odpoczywałam, więc dopiero teraz daję radę. OK, czego to miało dotyczyć? W porządku, pamiętam. Piosenka nazywała się "total błękit", a śpiewała ją Natalia Nykiel.
Od razu ostrzegam, nie znam żadnych wywiadów, nie słuchałam i nie czytałam żadnych wypowiedzi Natalii, więc nie mam zielonego pojęcia o historii tej piosenki. Powiem tylko, o czym ja myślę, jak jej słucham. Zachęcam do posłuchania, bo zaraz zmienię awatar, ale jest na serwerze, na youtubie i, jak to się mówi przy promocji albumu, everywhere.
Ja, kiedy słucham tego tekstu, myślę o tych wszystkich ludziach, którym z różnych przyczyn czasami jest bardzo ciężko. Problemy nie są policzalne, nie da się ich zmierzyć i ustawić w kolejce do rozwiązania wedłóg ważności. Wiadomo, że statystycznie jedni majągorsze, a inni mniej ważne problemy. ALe do tego dochodzą okoliczności, charakter i siła psychiczna tych ludzi i mnóstwo innych czynników, przez które uważam, że czasem nie można powiedzieć, że w pewnym wieku / sytuacji ktośnie ma prawa mieć problemów, zmartwień, kłopotów. Ten tekst opowiada dla mnie o człowieku, któremu na prawdę jest czasem źle. I co, i tyle? Właśnie nie. Nie tyle. To są ci, którzy co jakiś czas staną nad przepaścią i spojrzą w dół z czymś w rodzaju tęsknoty. A potem? A potem z westchnieniem odejdą od barierki, bo w głębi duszy wiedzą, że nigdy się nie pożegnają z życiem, są na to zbyt mocni, zbyt rozpaczliwie uparci. I każdy taki moment w pewnym stopniu nas osłąbia, bo nas męczy, ale myślę, że w pewnych aspektach nas wzmacnia. To trochę takie uczucie, jak wtedy, kiedy pisałam o lataniu w tunelu aerodynamicznym. Racja, wystraszysz się, przez chwilęstracisz kontrolę. ALe to będzie bardzo oczyszczające i poprawiające nastrój wydażenie. Bo dopiero wtedy przez chwilę nie chamujesz emocji, wyrzucasz z siebie wszystko i zdasz sobie sprawę, żę: o rany, serio to zrobiłem? Jasne, że tak, jasne, że zrobiłem, nie pokonasz mnie, nie ma tak łatwo.
Podsumowując. Ta nutka nie jest wesoła. Ktoś, kto wypowiada ten tekst jest smutny, jest zdezorientowany, jest zdesperowany. Ale jednak jest pewny choć jednego. Albo, że na bank sobie poradzi, albo, że nic mu jużnie pomoże. A, jak wiadomo, żeby mieć choć odrobinęspokoju, trzeba mieć jakąś rzecz, której jest siępewnym.
Na koniec chcę wam życzyć, żeby każdy "gorszy dzień", każdy moment, w którym nic nie jest dobrze, nie trwał długo i dał wam siłę na resztę życia. No bo jak upadniemy na dno, to jużniżej się nie da, no nie? Trzeba zacząć iść w górę. Lećmy, zamiast spadać
Tego życzę ja – Majka
PS To tak na dowód, że nie zawsze jestem wesoła. :p
nowy awatar – trzy, dwa, jeden…
CHyba tyle mam na razie na ten temat do powiedzenia. Poopowiadam o tej piosence więcej, na pewno. Tylko
chyba już nie dzisiaj.
Natalia Nykiel – total błękit
Dla wszystkich, którzy rozumieją, o jaki stan umysłu chodzi. Bylebym od jutra leciała w górę.
Pozdrawiam ja – Majka
Non stop o lekcjach! :d
Hej hej. A oto kolejny awatar. Tym razem Echosmith – lessons. Ja wiem, że tu ostatnio jest sam mainstream. Ale co ja poradzę, że akurat te nutki były ostatnio dla mnie jakieś ważne? :p
Przechodząc do utworu. Dlaczego go lubię? Zwłaszcza za pomysł. Kurcze, ludzie, kto by to tak napisał? Dla kogoś, kto nie zauważył lub np. nie umie angielskiego na tyle, żeby zauważyć, wyjaśniam. Osoba mówiąca w wierszu… nie no, dobra, spokój. W zwrotkach tej piosenki jest powiedziane coś w stylu, że coś sięzaczyna, domyślamy się, żę jakieśuczucie, no nie? No i ta dziewczyna mówi, że nie wie, jak to powinno wyglądać, ale jeśli tak, jak mówili w radiu, to… I tu następuje refren. A refren prawie w całości jest oparty na tytułach innych piosenek o miłości. I to tak dobranych, że wszystko do siebie pasuje. Dlaczego "lessons"? A no dlatego, że na końcu refrenu jest powiedziane: wszystko, na czym mogę się opierać, to lekcje płynące z piosenek o miłości. Totakie rozszerzone tłumaczenie, ja wiem, ale chcę ująć, o co chodzi.
Pomysł to jedno, drugie, że jakoś cały rytm i melodia tej piosenki od razu znalazła się w mojej głowie na dłużej, spodobało jej się i została. No więc macie. 🙂 A, no i zadanie. Jak ktoś chce poświęcić minutkę i serio sobie sprawdzić, jak to brzmi, to napiszcie, jakie tytuły wyłapaliście.
Życzę miłego słuchania ja – Majka
PS Widzicie? Wreszcie piszę o awatarach więcej!