Kategorie
co u mnie

Małgosia, Beata, Emma Watson i inne znane osoby

Witajcie!
Wcale nie będę pisać o początku roku szkolnego. W ogóle. Odmawiam. Nie chcę! Ten wpis miał pójść w eter w sobotę, nie dzisiaj, więc się
nie liczy.

To pójdziemy w kolejności, od tytułu. Najpierw Małgosia. Małgosia, znana tutaj, jako Moozgish, podsunęła nam
– blogerom pomysł wyzwania, które chętnie podejmę, z tym, że nie dzisiaj. No bo z całym szacunkiem, kto napisze w pierwszy dzień roku szkolnego o tym, co go czyni szczęśliwym?
Chociaż czekaj, przecież było takie pytanie w zestawach maturalnych… noooo… zastanowię się.
By the way, szybka wiadomość dla Małgosi, która jest napisana niejasno, wiadomość, nie Małgosia, ale ja nic nie poradzę. Małgosiu, cud, który ostatnio z tobąomawiałam, nie stał się
faktem dokonanym, wszystko jest tak, jak być miało. :p

Potem Beata. Beata jest moją koleżanką z klasy równoległej, którą ja znałam z zerówki szkoły muzycznej, potem nie widziałam lat dziesięć, a następnie stworzyłyśmy dosyć zgrany team w liceum. Wspólna nauka angielskiego i niemieckiego, i to jeszcze w naszej szkole, jednoczy ludzi. W lipcu Beata była u mnie, potem ja u niej… A w ostatni czwartek znów ona u mnie. Beata uczyła mnie kilku akordów na gitarze, a potem grałyśmy już tak, jak każda umie, czyli ona na gitarze, a ja na perkusji. Potem ona usiadła do bębnów, ponieważ również potrafi. W ogóle, jak my się widzimy 3 godziny, to dwie sąpoświęcone muzyce, także fajnie jest. :d
W ogóle nie wiem, czy ja tu już mówiłam, że jednym z moich największych marzeń jest gra na gitarze. Także jak ktoś umie i chce mu się
tłumaczyć, który próg i który palec, to ja serdecznie zapraszam na skypa, albo na coś innego, cokolwiek, ktokolwiek… ktoś coś? :d To mnie uczyni szczęśliwym, na pewno.

OK, teraz wyjaśnienie. W czwartek, wraz z rodziną, obejrzeliśmy sobie "piękną i bestię" z 2017 roku, ten sławny remake z aktorami. I powiem wam, że wyszło im to bardzo dobrze, przynajmniej moim zdaniem. Poczytałam artykuły i podobno większość osób była zadowolona z wyboru Emmy Watson do roli Belli. Sama Emma również była. Ja nie wiedziałam, że ona umie śpiewać! A umie, bo oczywiście dwa dni później uczyniłam porównanie z angielską
wersją filmu, a w soundtracku nie było żadnych przekłamań w stylu: kto inny mówi i wygląda, kto inny śpiewa.
Klimat oddany dobrze, prawdziwy musical, atmosfera bardziej teatralna niż filmowa, nawet tekst polski godny pochwał, a to się rzadko zdarza. I tym przemiłym akcentem przejdziemy do mojego awataru, którym jest aktualnie jeden z utworów z tego właśnie filmu. Piosenka napisana dopiero teraz, na potrzeby remakeu, ale, o ile wiem, przez tego samego człowieka, co skomponował muzykę do oryginalnej, animowanej wersji. Tytuł "ever more" w wykonaniu Dana Stevensa, aktora grającego Bestię. Myślałam, że wstawię tu polską wersję, zdecydowałam się jednak na oryginał. Tekst podoba mi się bardziej w ich ojczystym języku. A jak ktośjest zainteresowany, polską wersję nazwano "aż po zmierzch" i jest dostępna w serwisie youtube.

Na koniec wpisu wspomnę o tym, gdzie byłam w sobotę. Moja koleżanka Zuzia wzięła w tym dniu ślub. Byłam na ślubie, byłam na weselu i muszę powiedzieć, że dawno nie bawiłam się tak dobrze na imprezie tego rodzaju. Były konkursy, były pytania o parę młodą i do pary młodej, była dobra muzyka. Słuchajcie! Czyli jednak można urządzić wesele, na którym poleci tylko 5 czy 6 piosenek discopolo, tak? Można? Super! A jednak! A reszta, to mieszanka różnych gatunków muzycznych, troszkę w stylu Beatlesów, troszkę w stylu Abby… Jestem dumna z tego dja. Konkursy też dosyć, że tak powiem, tyflologiczne, np. Zuza nie rzucała welonu, tylko odcinała wstążki… Pytania do państwa młodych, od tego, kto się więcej obraża lub kto pierwszy przeprasza, ażdo tego, kto więcej zarabia, a kto więcej wydaje, rozbawiły całe towarzystwo. Goście też zostali przepytani ze swojej wiedzy na temat młodej pary, na przykład o ich największe marzenie lub o okoliczności ich zaręczyn. Ten moment, w którym świadkowa wypowiada swoje imię, a znany wszystkim dźwięk obecny w familiadzie sygnalizuje złą odpowiedź… Bezcenny! :d
Dobre jedzenie, muzyka, organizacja, wszystko! Gratuluję! I oficjalnie powtarzam, najlepsze życzenia dla Zuzi i Roka! 🙂

I na razie to chyba wszystko, co miałam tu do opowiedzenia. Idę się przygotować psychicznie do dnia jutrzejszego. Ratunku!
Pozdrawiam ja – Majka
PS Dawid, przypominam, komputer czeka! Głosujcie na Pajpera!

Kategorie
co u mnie

nowa dostawa bajzlu

Dzień dobry! Dobry… yyyyyyy… nie wiem. Niech będzie wieczór. W każdym razie, uznałam, że jak teraz
nie napiszę, to nie napiszę nigdy, więc piszę.
Słuchajcie, moi drodzy. Najpierw awatar, bo zapomnę. Trochę szkoda, że nie napisałam o tym wcześniej,
bo niedługo i tak go zmienię, ale nic. W piątek wróciłam z wakacji i jakoś tak miałam nastrój akurat na
to. I czasami tak jest, że ma się nastrój właśnie taki. To jest kawałek zdecydowanie do zabawy. Mi się
podoba, amatorzy spokoju zadowoleni nie będą. ALe wróciłam do domu, miałam dobry nastrój, cieszyłam się
życiem bardzo, co się w takim stopniu zdarza dość żadko, dlatego też na awatarku teraz Fay-Ann Lyons –
air supply. Robimy imprezę! Ja wam chyba na prawdę wrzucę tutaj playlistę z mojej osiemnastki, jak do
niej dojdzie w październiku.

Z innych wieści, jak już mówiłam, wróciłam do domu.
Dwutygodniowy wyjazd zaczął się dziesiątego sierpnia, festiwalem, który już był tu wspominany. Chcecie
ładne reggae? Kingfisha. Zespół z Australii, na żywo tak samo piękny, jak z płyty, a nawet lepszy, co
dobrze o nich świadczy. Poza tym kilka nowych poznałam, a mówiąc poznałam nie mam tylko na myśli muzyki,
bo zaczepienie na deptaku trzech członków zespołu New Kinkston jak najbardziej leży w moich możliwościach
podczas festiwalu. I nowy autograf głosowy gotowy!

Mówiłam tu już… nie, nie mówiłam. Otóż autografy głosowe zbieram od jedenastego marca 2011 r. Wtedy
byłam na pierwszym koncercie zespołu reggae i od tej pory, niezależnie od rodzaju muzyki lub w ogóle profesji
mojej ofiary, zawsze do ludzi podziwianych podchodzę z dyktafonem, a nie długopisem. Jak na razie nie
nagrała mi się tylko jedna osoba, reszta się zdziwiła, ale nagrała. Zasada prosta, po prostu coś dla
mnie powiedzieć. Pozdrawiają, przedstawiają się, zagraniczni najczęściej śpiewają, co jest bardzo miłe.
Jak się wreszcie kiedyś zbiorę, to będę musiała sobie zrobić listę tych, których już mam.

Wracając do festiwalu, byłam na koncercie Shaggyego! Show warte zapamiętania, chociażby dlatego, że nie
spodziewałam się, że kiedyś usłyszę "mr. bombastic" na żywo. :p
Kupiłam sobie podczas festiwalu bardzo fajny maleńki bębenek i będę wszędzie ze sobą zabierać. :d Taka
to nowa zabawka.

Po festiwalu zostaliśmy jeszcze trochę w naszym wynajętym domku, a 18 sierpnia pojechaliśmy do Gdańska,
a właściwie, to do Sobieszewa.
Tam stała się rzecz, o której już wiecie, mianowicie odwiedziłam dom szaleńca… yyyyyyyy… Znaczy….
Dawid mnie zaprosił.
No więc byłam tam i żyję! Co jest dużym sukcesem, odsyłam do bloga Dawida po dalsze
informacje o stężeniu nienormalności. Jestem dumna.
Ja nie wiedziałam, że rozłożona na części rakieta, to taki śmietnik! Znaczy wiecie, jasne, bardzo drogi,
ale jednak złom! Jak ktoś nie wie, co to jest. Rury, kable, kółka, inne róry… yyyyy… coś jeszcze
innego, nie wiem co to, woreczek z proszkiem… Dawid, a co to? To? Aaaaaa, to jest właśnie ta substancja,
co wybucha w kontakcie z wodą. Po tym oświadczeniu przestałam grzebać w tym wszystkim samodzielnie. Elementy
rakiety z różnych tworzyw, udeżane umiejętnie lub mniej palcem lub prętem metalowym, wydają nadspodziewanie
interesujące odgłosy. Jak się do tego dołoży metalową miskę, różne kosze i ogólnie elementy wystroju,
to możnaby kiedyś zrobić bardzo fajny cover czegoś. Dawid, jak zamkniesz te torebeczkę z proszkiem, to
będzie i grzechotka! Ej, słuchajcie, a jak on mi da jakąś substancję, co odpala od wstrząsu… yyyyy…
wróćmy do zwiedzania! Ciekły azot jest zimny, taka to historia. Fajne rozwiązanie, jak chce się kogoś
nieszkodliwie zdziwić w stopniu znacznym. Znaczy ja wiedziałam, że jest zimny, ale jak mi poważny i odpowiedzialny
człowiek nagle strzela czymś w rękę, no to się wystraszam. :p

Oprócz tej wizyty, widziałam się też na plaży w Sobieszewie z moją dawną nauczycielką orientacji i przegadałyśmy
trochę czasu, bo nie widziałyśmy się dwa lata. A przecież trzeba zapytać o szkołę, o pracę, o samodzielność,
o przedszkole w Sobieszewie, o Anglii trzeba opowiedzieć i pokazać zmieniacz czasu kupiony w Harry Potter
studios… i o masie innych rzeczy też trzeba słówko wtrącić. Także jestem zadowolona.
Z Gdańska mam pamiątkę, taki szklany kot. Oto mój kolejny, dojrzały i wybitnie potrzebny, zakup. Kot
już znajduje się na honorowym miejscu na półce nad biurkiem, na której mam swoją kolekcję osobliwości.

Cóżby tu jeszcze… w piątek wróciłam i jak na razie nic ciekawego się niez dażyło. A nie! Przepraszam!
Gratulacje dla Piotrka! Piotrka na eltenie nie ma, ponieważ to mój kolega z klasy w liceum. Ale poprawił
mi humor dzisiaj dość skutecznie tym, że, uwaga… niespodziewanie się do mnie odezwał! Sam! Bez mojego
wcześniejszego napisania! Jeszcze nikt z klasy nie odważył się pisać do kosmitki.

Na koniec garść informacji, co w głośnikach. Jeśli chodzi o muzykę, to ostatnio był Passenger. Bardzo ładny
akcent, piosenki również ciekawe, uspokaja mnie. A tak poza tym, to kilka nowości, które wpadły mi w
ucho, bo mi apple music je podstawił pod nos, że może, może… o! To ci się spodoba! No i utrafił. Moim
najbardziej popowym hitem ostatnio jest "your song" Rity Ory, który może oryginalnością nie powala, nawet
jakoś wybitnie nią nie grzeszy, ale jakoś tak, niewiadomo dlaczego, utkwił mi w głowie na pół urlopu.
Znaczy nie wiadomo było wtedy, teraz już wiem, że tekst napisał Ed Sheeran. No i wszystko jasne. :p Jeśli
chodzi o Reggae, to chyba nieustająco Kingfisha, jakbym miała wybierać.
Jeśli chodzi o książki, to ostatnio zajżałam do literatury, która próbuje naśladować Chmielewską i choć
nikt mistrzyni nie pobije, to bardzo polecam książki Olgi Rudnickiej, a ostatnio też Marty Obuch, z których
pierwsza, jaką przeczytałam, nosi wdzięczny tytuł "precz z brunetami!". :d Zaraz zacznie się szkoła,
ja muszę poczytać coś zabawnego, bo się zamęczę.
OK, zdaje mi się, że jak na razie wystarczy. I tak długi ten wpis, jak na mnie. Powodzenia wam życzę,
uczniowie, cieszmy się, puki życie trwa w najlepsze i nic go nie zakłuca z rana. :p
Pozdrawiam ja – Majka

Kategorie
co u mnie

awatar, elten, sny… czego tu nie ma?

Dobry wieczór. Zainspirowało mnie, bo poczytałam sobie blogi innych użytkowników i postanowiłam się odezwać. To będzie bajzel, oj… już się boję.
OK. To zaczniemy od tych inspiracji. Po 1. Moozgish! Podbijam, podbijam, czytajcie! Podbijamy popularność! :d Pozdrawiam cię, moja droga, serdecznie i spełniam przepowiednię. Może pobawmy się w to "q & a", bo aż jestem ciekawa. Question and answer… W pierwszych wpisach pisze się wszystko, żeby ludzie wszystko wiedzieli, ale zawsze się o czymś tam może zapomnieć, nie? :p A tak serio, to prosta rzecz, jak ktoś jest czegoś o mnie ciekawy, czegoś bardziej trwalszego niż: kto, co, jak, gdzie, kiedy, dlaczego i z czyją pomocą, a to tylko przez ostatnie 3 dni, to niech pisze w komentarzach. 🙂
Sprawa numer 2. Mam nowy awatar i istnieje sobie on tam długo, ale napiszę teraz. To jest piosenka Twenty One Pilots, nazywa się "screen". Jeśli chodzi o interpretację tekstu… cóż, jak dla mnie to jest do ludzi, którzy go poznają / słuchają / oceniają. Może czasem do tych, którzy krytykują? Opis muzyki, którą tworzy i jego tekstów, w założeniu przekazujących emocje, i pozytywne i negatywne. Posłuchajcie, powiedzcie, co myślicie, a o ładniejszą interpretację poprosimy Dawida, wszyscy wiemy, że to lubisz.
O, słuchajcie! Przy okazji "wszyscy wiemy". Czy ktoś jeszcze odnosi wrażenie, że jak na razie jesteśmy społecznością, która, gorzej lub lepiej, ale jednak się wewnętrznie zna? Normalnie mam takie internetowe Laski. I to, żeby nikt się nie przyczepił, nie jest porównanie do ośrodka, tylko do warunków panujących w społeczności, w której podstawówka, gimazjum i liceum liczy sobie w sumie całą, zatrważającą wręcz, liczbę stu osób. :p Nie to, żeby mi to przeszkadzało, zabawnie jest wrócić do sytuacji, kiedy ma się wrażenie, że zna się masę ludzi, podczas gdy rozmawiało się z dwójką. :d
I chyba ostatnia sprawa. Ja często, jak coś robię na komputerze, to słucham muzyki. Aktualnie leci sobie jakiś folder z aktualnym popem, że tak powiem, a tam nagle wypadła mi piosenka Niala Horana – slow hands. Nie to, żebym uwielbiała utwory tego typu i to absolutnie nie o ten utwór chodzi. Ale niech ktoś mi, na miłość boską, wyjaśni, dlaczego w te wakacje zdążyło mi się już przyśnić, że się z tym facetem umówiłam? Dla wyjaśnienia, ja go nie uwielbiam! Mało, ja nawet całego one direction nigdy nie wielbiłam z wielką energią, jak większość nastolatek. Serio, leci czasem, OK, ale nie to, żeby mnie wybitnie interesowali. A tu nagle jestem umówiona z Horanem. No fajnie, Niall, mam nadzieję, że będziesz zadowolony. Good luck, have fun! 😉
Nie nudzę wam już, zróbcie jakieś zamieszanie w komentarzach, podrzućcie pomysłów na nowe wpisy.
Pozdrawiam ja – Majka.
PS Pierwszy raz nadałam tytuł wpisu dopiero po jego napisaniu. Polecam, sprawdza się.

Kategorie
co u mnie

pozdrawiam z wakacji

Witajcie! Nie było mnie bardzo dawno, ale już się tłumaczę. W ogóle zacząć trzeba od tego, że przez ostatni
tydzień byłam mocno chora na rzołądek. Pozwólcie mi podkreślić: nienawidzę! Być chora na rzołądek. Wolę
mieć gorączkę, katar, kaszel, leżeć bez ducha i słuchać "hobbita"… a, sorki, ostatnio przy takiej chorobie
tak było. Wolę to wszystko, niż jakiekolwiek problemy z brzuchem. Miałam dość. W ogóle nadal mam, bo
teraz muszę dochodzić do siebie.
Mam nadzieję, że już serio będzie lepiej.
Jak na razie nastrój poprawia mi miejsce mojego aktualnego pobytu. Wczoraj przyjechaliśmy do Ostródy,
od wczoraj trwa Ostróda Reggae Festival. Edycja siedemnasta, nasz szóstry rok tutaj. I powiem wam, że
już mi lepiej. Jest bardzo fajnie, a będzie jeszcze lepiej. Festiwal kończy się w niedzielę, a my tu
zostajemy do piątku. W piątek natomiast jedziemy do Gdańska i zostajemy do 25 sierpnia. Tutaj ciekawostka,
postaram się wtedy zobaczyć z pewnym człowiekiem, który nie jest do końca normalny, ale właśnie dlatego
go lubię. Pozdrawiamy Dawida, autora programu elten. 🙂
Cóż mam jeszcze powiedzieć…
Wczoraj był koncert zespołu Chonabibe. Nazwa adekfatna, zaczęło się od cyklicznych imprez o ile wiem.
Zespół ma dwóch wokalistów, jeden więcej rapuje, a drugi więcej śpiewa, tak w dużym skrócie. Bardzo uzdolnieni
muzycy i wokaliści, teksty skłaniające do przemyśleń, albo po prostu poprawiające nastrój.
A potem był Damian Syjonfam – człowiek, który dokońał cudu, mianowicie, po chwilowym zniknięciu z rynku
muzycznego wydał solową płytę i pokochali go wszyscy ze środowiska reggae, przynajmniej tak to wyglądało.
A potem też ludzie, którzy na codzień reggae nie słuchają. Teksty ma proste, ale mówiące o rzeczach najistotniejszych.
Dobra energia i mnóstwo radości z koncertów. Tak było dotąd, a mam nadzieję, że tak zostanie.
Na razie kończę wpis, jak będę miała więcej wieści, to będę dawać znać.
Miłych wakacji życzę ja – Majka.

Kategorie
co u mnie

powracam

Dobry wieczór!
Słyszałam, że dawno mnie tu nie było. A może, rzeczywiście. OK, to może najpierw zacznę sobie pisać o
wszystkim i niczym, bo chyba nie mam pomysłu na uporządkowany wpis o Londynie. Cudownie było, to wam
powiem od razu, nie muszę się nad tym zastanawiać. 🙂 Ja już mówiłam, że kocham angielski, tak?

To może tak. Znam parę osób, które wspominają na blogach o swoich awatarach. Czy ja też mam tak
robić? A, no tak, dopisek. Jeśli czyta to ktoś z poza społeczności Elten, trzeba by dodać, że ustawiamy
sobie w awatarze jakiś dźwięk, piosenkę, nagranie… no co chcesz, w każdym razie musi być dźwiękiem.
W ogóle, czy ktoś mi powie, do czego to wedłóg niego służy? Mam w ten sposób przedstawić siebie, tak?
Może głupie pytanie, ale ja jestem specjalistą w takich. Wygląda na to, że, sądząc po ilości zmian awatarów,
my tu przedstawiamy siebie na dany tydzień… dzień? Godzinę? No, w każdym razie są aktualne.
Moim aktualnym awatarem jest piosenka Eda Sheerana pt. eraser. Opowiada o tym, co zyskał i co poświęcił,
gdy stał się sławny. Z resztą, ja chyba jeszcze o nim napiszę oddzielny wpis, bo będę musiała podzielić
moje myśli, żeby nie robić bajzlu.

Z innych rzeczy, czytam sobie "harry potter i metody racjonalności". Jeden z najbardziej znanych fanficków
na tematy HP. No i powiem wam, że odpadam. Ja chyba jestem za słaba. Znaczy inaczej. Nie zrozumcie mnie
źle, czytam dalej. Ale jak kiedyś zapamiętam połowę tego, co wiedział w tym opowiadaniu główny bohater,
to będę… no… mistrzem po prostu. Ale, jest tam wiele o nauce i naukowcach. W pewnym momencie było
powiedziane, że nauka najczęściej polega na zadawaniu pytań: dlaczego? O, no i się wyjaśniło! Właśnie
dlatego pytałam o awatary. :p
Tak na marginesie, powiem wam, że uwielbiam wracać do pierwszego tematu, wykorzystując drugi. 🙂

Wracam do wpisu. Jestem w domu od poniedziałku, ale pewne problemy uniemożliwiły mi logiczne myślenie
i długotrwałą koncentrację, w skutek czego nie macie tu jeszcze mojego drum coveru. Postaram się naprawić
niedopatrzenie, zwłaszcza, że zainspirowała mnie koleżanka.

Kiedy poszłam do liceum zaistniała taka ciekawa sytuacja. Spotkałam Beatę – koleżankę, którą znałam z
zerówki szkoły muzycznej. Co oznacza, że nie widziałyśmy się 10 lat. Kompletne zero kontaktu. A teraz,
mało, że spotkałyśmy się na lekcjach angielskiego (jest z klasy równoległej), to jeszcze nadal się dogadujemy.
Serdeczne pozdrowienia dla Beaty, która nie tylko podziela moją pasję do muzyki, a do instrumentów perkusyjnych
zwłąszcza, ale też, jako pierwsza odwiedziła mnie w wakacje w moim własnym domu. 😉

Cóżby tu jeszcze… A, wiem! Czytane przeze mnie opowiadanie dało mi jeszcze jedną nauczkę, oprócz tej,
dotyczącej mojej wiedzy. Muszę zacząć robić listy zadań! O wszystkim zapominam! Niedobrze!
Jednym z zadań jest kolejna praca przy pomocy goldwavea. Tutaj pozdrowienia dla autora całej tej szacownej
instytucji. Dawidze, założycielu eltena, obiecuję, że skończę! Zapowiadam wszystkim, którzy to czytają,
że postaram się w najbliższym czasie umieścić tutaj efekt końcowy tego, co robię. Sklejanie ze sobą fragmentów
nagrań ze startów i lądowań rakiet, to bardzo ciekawa, bardzo ciężka i niezwykle zabawna praca. Dzięki,
za inspirację.

No, na razie będę kończyć, wracam do lektury, goldwavea Sheerana. To moi najwierniejsi towarzysze! :)))

Pozdrawiam ja – Majka

Zmodyfikowany

Kategorie
co u mnie

wiele ogłoszeń i to na razie tyle

Dobry wieczór!
Ten wpis nie będzie taki długi i uporządkowany, jak miał być, bo trochę się opóźniłam. 🙂 Przykro mi.

Może zacznijmy od ogłoszeń parafialnych, co do poprzedniego wpisu. Pojawiły mi się informacje, co byście
chcieli usłyszeć. To bardzo fajnie, na razie już sobie wybrałam utwór. Będzie to Evanescence "bring me
to life", ponieważ
a. Umiem to już grać trochę, a jak poćwiczę, będę umieć więcej niż trochę.
b. Ponieważ mam wersję acapella, a mi się tak lepiej dokłada bębny.
Nad innymi utworami zastanowię się potem, ale ostrzegam, że nawet to nagranie pojawi się nie wcześniej,
niż za jakieś trzy tygodnie. Dlaczego?

Jutro wylatuję do Anglii. Do Londynu. Tak! Nie wiem, czy największe, ale chyba najdłużej trwające marzenie
mojego życia. No i się udało, jadę na 12 dni, wrócę dziesiątego lipca. Postaram się uważać, życzcie mi
życzliwych ludzi i tyle samo startów, co lądowań. Boję się okropnie, pierwszy raz w życiu samolot itd.
Postaram się dawać znaki życia, a jak się nie uda fragmentarycznie, to na pewno napiszę dłuższe sprawozdanie,
jak wrócę.

W skutek czego na razie żegnam się z państwem, pozdrawiam serdecznie i życzę miłej pierwszej połowy lipca.
🙂 Dawajcie znać, co u was. A może ktoś się orientuje w jakichś fajnych ułatwieniach czy atrakcjach w
Londynie?
Kończę więc i przepraszam za ewentualne błędy.
Pozdrawiam ja – Majka

EltenLink