A, no i taki dodatek. Czas zmienić awatar i uznałam, że najlepiej nadaję się to. AJR – my calling. O interpretację tekstu poproszę kogokolwiek zainteresowanego, bo szczerze mówiąc, ja rozumiem przekaz, ale przełożyć na polski? W życiu nie umiem! Ale uważam, że najlepiej pasuje do mojego i nie tylko mojego wejścia z hukiem w nowy etap życia. Lećmy, lećmy coraz wyżej i jeszcze parę razy odpalmy jakieś fajerwerki! 🙂
Pozdrawiam ja – Majka
jak weszłam w dorosłość
Witam!
Zainspirowana wpisem Dawida uznałam, że chyba wypadałoby się odnieść do faktu, że od tygodnia jestem pełnoletnia. Pierwsze pytanie, czy ktoś z czytających z eltena nie sprawdził tego, nie wiedział, czy tam coś, i zdawało mu się, że jestem młodsza / starsza? Takie pytanie z ciekawości.
Przechodząc do wpisu, zaczniemy chyba od urodzin. Urodziny miałam ósmego, ale zaczęło się już wcześniej. Najpierw był szusty i… zaraz, co ja miałam w piątek? A, wiem! Połowinki! Ja tu o tym pisałam. Jest OK. To przechodzimy do soboty.
W sobotę była impreza rodzinna, ponieważ, w przeciwieństwie do niektórych, nie robiłam spędu całego narodu, choć baaardzo bym chciała, serio. Zamiast tego impreza rodzinna była wtedy, a impreza dla znajomych będzie za tydzień w sobotę.
No więc impreza rodzinna odbywała się w domu i tym odróżniała się od innych, że mogłam dostać trochę wina dlatego, że mogę, a nie dlatego, że już prawie mogę. :p Nie no, żartuję, wiadomo, że charakter był bardziej uroczysty. Mam na myśli pytania w stylu: no i jak, czujesz, że jesteśdorosła? No jasne, od razu! Ja od dwóch lat już się czuję tak, jakbym była troszkęstarsza od niektórych dziewiętnastolatków, no ale… doesn't matter, w każdym razie byli moi dziadkowie i babcie z obu stron, ciocie trzy i dwa wujki… (ja tak umyślnie, serio…) i spędziliśmy sobie miło popołudnie / wieczór. Przy okazji, bo właśnie rzuciło mi się to w uszy. Zauważyliście, że elten nic nie robi bez towarzystwa użytkownika? Piosenka w playliście się skończyła, ale zanim nie wrócę do okna eltena, nie puści następnej. Ehhhhhh… No, taka dygresja po prostu.
Mój nienormalny znajomy, który bawi się rakietami i można powiedzieć, że zęby na tym zjadł, miał tort w kształcie rakiety. Jakieś propozycje, jakiego kształtu powinien być mój? :d Na dwudzieste pierwsze zrobięsobie w kształcie kostki do gry. Zauważyliście, że suma oczek to właśnie 21? Dalej! Dalej, bo idziemy w złym kierunku!
Wspomnę o prezentach, choć nie najważniejsze podobno. A wspomnę dlatego, że były dość ciekawe. Wszyscy u mnie wiedzą, że ja raczej nie chcę nic konkretnego, bo nie mam pomysłu, pragnę więc zapomogi finansowej. Zapomoga finansowa jest dośćduża, bo nie dość, że od rodziny, to jeszcze zaczną się od ZUSu, co nie? :d Drugim rodzajem prezentów, które uwielbiam są prezenty symboliczne. Czy to kojarzone z moimi ulubionymi rzeczami, czy też ze mną i osobą dającą… różnie to bywa. Lubie dawać takie prezenty, choć o jakości ich wykonania muszą się wypowiedzieć zainteresowani. xd. No więc ja dostałam dwa prezenty symboliczne. Po pierwsze dostałam taką małą butelkę wina i kieliszek z napisem, że 18 urodziny. Ma to zapewne oznaczać, że wkraczam w dorosłość i… w każdym razie mogę już pić alkohol. Oczywiście, że da się bawić bez alkoholu! Ale śmiejemy się, że jak ja tak patrzę na ilość różnych zadań i wydażeń w szkole i nie tylko, to nadejdzie kiedyś tak ciężki dzień, że otworzę sobie te buteleczkę w tygodniu. Drugi prezent symboliczny związany jest z moim zamiłowaniem, o którym nie wszyscy wiedzą. Kilo żelków w pudle. Spoko. Od babci i dziadka. Faaaajnie. Nadal je jem. :d Aż sobie teraz jedną wezmę. 🙂
No i dochodzimy do głównego punktu programu, ponieważ ósmego, w niedzielę rano, moi rodzice załatwili mi prezent, którego się raczej nie spodziewałam. Dobrze, że o tym nie wiedziałam, bo bym się bała. Pojechałam mianowicie do flyspotu. Kojarzycie to? Tunel aerodynamiczny. W skrócie mówiąc, człowiek może latać. Bardzo silny pęd powietrza i bardzo proszę, grawitacja jest na chwilę pokonana.
Weszliśmy do budynku, zostawiliśmy kurtki, potem Maja, jako osoba dorosła i odpowiedzialna… ha, ha, ha… musiała siępodpisać w pięciu różnych miejscach… Tak na marginesie. Jeśli robicie coś, czego się obawiacie, nigdy w życiu nie czytajcie oświadczeń, które wam dają do podpisania! Jak człowiek widzi te wszystkie: w przypadku uszkodzenia ciała… yyyyyy… no…. robi się trochę niewyraźnie. Podpisałam, przeszłam szkolenie. Tam jest tak, że instruktor wchodzi z tobą i pokazuje ci gestem, co masz zrobić. W sensie: wyprostuj nogi, ugnij nogi, podnieś głowę, wyluzuj się, zacznij znów oddychać… i takie tam. No chyba, że się nie widzi gestów, no nie? No więc ja sobie z tym panem ustaliłam nasze własne gesty i OK. I czekam. Najbardziej mnie zdezorientowało coś, czego powinnam się domyślić. Tam nie tylko zakłada się kombinezon i kask, ale też trzeba mieć zatyczki w uszach. Do czytających to niewidomych, nie zniechęcajcie się tym. Wiem, że to może być trochę chore na początku, ale jak siedzicie przed wejściem i ktoś głośniej powie, to słychać. A jak jesteście w tunelu, to uwierzcie, macie tam większe zmartwienia od tego, co kto p… yyy, mówi.
Nie będę się tu długo rozpisywać, choć pewnie wiele osób spyta o wrażenia. Nie da się tego opowiedzieć, a już na pewno nie w piśmie. Powiem więc tyle, ile wiem.
Po 1. Często jest to porównywane do spadania. Nie, nie spadanie. Bardziej, uznajmy, pływanie… ale też nie do końca. W każdym razie nie bójcie się. Nie chcecie spadać, powiedzcie instruktorowi. Ale lepiej nie mówić, to też fajne przeżycie!
Po 2. Doświadczenie bardzo oczyszczające z emocji. Serio. Tam nie ma czasu się zastanawiać, nie powstrzymujesz sięraczej przed niczym. Ktoś mógłby określić, żę: o, tam siępewnie boisz, jak spadasz, że coś ci sięstanie. W życiu! Mózg wtedy nie formułuje tak spójnych myśli! Po prostu są dwa komunikaty. Pierwszy: oj, cośnie tak! I drugi: uffff, już dobrze. Na więcej nie ma czasu. :d
Po 3. Wyczerpuje fizycznie. Pół dnia nie mogłam się pozbierać. Kiedy pierwszy raz tam weszłam, a raczej… wpadłam, miałam wrażenie, że trudno się oddycha. Nie dajcie sięwystraszyć, oddychać się da. Tylko troszkę później. O co chodzi? Powietrze idzie z dołu i jest bardzo duży nacisk na całe ciało. Przez chilę masz takie wrażenie, jak wtedy, kiedy się lekko uderzy w przeponę. Może troszkę przytkać. Nie tak, jak przy tej przeponie, ale rzeczywiście, dziwne to jest. No i jak wyszłam, to miałam takie uczucie, jakbym… no nie wiem… długo pływała? Odszuwa się to w rzebrach i klatce piersiowej, że ma siępłytsze oddechy. Na początku tak jest. Potem siępoprawia. Podobnie, jak w pływaniu. Im dłużej trenujesz, tym lepiej oddychasz, no nie?
Cóż mogę dodać? Polecam – Maja Sobiech. Rodzice zafundowali mi odlotowy krok w dorosłość. To mały krok przez drzwi, ale potem 12 metrów w górę, jak chcesz. :d
Z innych ciekawych rzeczy, nie wiem, co sięstało, ale po tych urodzinach wszystko zaczęło sięjakoś układać. W szkole dogadałam się z jedną osobą, której nie wspomnę z nazwiska, dodam jedynie, że bardzo się z tego cieszę. Poza tym ogarnęłam trochęmatmę, a na fizyce też nie było tak źle. Pozałatwiałam sobie spotkania na recha, okazało się, że we wtorek jedziemy na rekolekcje, więc w przyszłym tygodniu mam tylko 3 dni pracy… Wszystkie poważne rozmowy załatwione, wszyscy goście pozapraszani na osiemnastkę, mieszkanie na tę samąokazję jużwynajęte… w skrócie, jest super. 🙂
Pozdrawiam i proszę o komentarze ja – Majka
Hej hej. Ostrzegałam, zmiana awataru!
Nowy awatar to bardzo ciekawa piosenka. Ja raczej jestem przywiązana do miejsca, ale w sumie jestem w stanie sobie wyobrazić uczucia tej dziewczyny. Alice Merton, a utwór nazywa się"no roots". Najbardziej podoba mi się tekst"zmieniają się tylko miejsca, reszta jest taka sama". Także, zapraszam do wysłuchania i życzę miłego wieczoru.
Pozdrawiam ja – Majka
PS Mój remix, o którym pisałam poprzednio, już jest na serwerze.
październik miesiącem zabawy
Witam!
Dawno mnie tu nie było, co? :d Znaczy nie licząc przedstawiania kolejnych utworów w awatarach. A właśnie, myślę, że niedługo pojawi się kolejny, więc jak ktośjeszcze nie sprawdziłtego, to proszę to zrobić! 🙂
Cóż się ostatnio u mnie działo. Na pewno październik, to miesiąc imprez. Zwłaszcza dlatego, że mam urodziny, więc szykują siędwie spore wydażenia. Impreza rodzinna dzisiaj wieczorem i impreza znajomkowa 21 października. Jeszcze zobaczę, jak i gdzie to zrobię, ale przynajmniej pojawia sięjakaś przyszłość użytkowa dla mojego pierwszego mixu muzycznego. A, bo ja nie mówiłam. Z pewnym znajomym, tym razem pozdrowienia dla Denis333, umówiłam się, że użyję swoich "niesamowitych" umiejętności i zrobię mix używając wyłącznie goldwave. Dla niezorientowanych, program goldwave słóży do obróbki dźwięku. I jest na prawdę niezawodny jeśli chodzi o mniejsze lub większe prace przy poprawkach, cięciu czegoś, czy nawet składaniu w całość większych rzeczy. ALe tak precyzyjne roboty, jak większe słuchowiska czy też mixowanie muzyki, to na goldwavie jest okropna wręcz dłubanina, za którą w życiu nie wzięłabym siębez motywacji. 🙂 Jestem dumna, że mam ten mix i jakby ktoś np. chciał zobaczyć lub puścić, to ja się chętnie dzielę.
A, z imprez jeszcze. Byłam wczoraj na połowinkach klasowych. Pierwszy raz sama na imprezie z taką ilością ludzi i hałasu. Podziękowania dla Piotrka, Gabi, Natalii, Julki, Ady, Oli… wiele osób podało mi tam pomocnądłoń, inaczej nie dałabym rady. Informacja dla niewidomych, słuchajcie, jak nie byliście na takiej imprezie, ostrzegam, samemu chyba nie do ogarnięcia. Znaczy owszem, potem jużmożna, moja przyjaciółka nie raz była w takiej sytuacji. ALe jednak przyjść i wejść na salę lepiej z kimś znajomym. Tam jest tak głośno i tak dużo ludu, że… W każdym razie utwierdzam się w przekonaniu, że chcę
być djem. xd
Co u mnie jeszcze nowego? To może przejdziemy do spraw domowych. Po 1. Z Emilą czytamy i oglądamy "następców". Jak ktośnie wie… nie no, wiele osób może nie wiedzieć. "następcy" to film disneya, opowiadający o dzieciach czarnych charakterów z bajek, np. złej królowej z "królewny śnieżki", diaboliny ze "śpiącej królewny", Urszuli z "małej syrenki" i tak dalej. Jest teżksiążka. No i my z Emilą oglądamy te filmy, a ja czytam sobie w oryginale książkę i jej opowiadam. :d Bardzo fajne zajęcie, zwłaszcza, że jeszcze angielski się ćwiczy, to już w ogóle.
No i sprawa niemniej ważna, po 2. Ozzy wychodzi z klatki. Miałam wam napisać tydzień temu, jak wyszedł pierwszy raz, ale jakoś mi wypadło z głowy. Sprawy szkolne itd. No więc, zasada jest taka, że jak taka papuga jużwchodzi na rękę, przychodzi do właściciela i się nie boi w klatce, wtedy można jąwypuszczać. Osiągnęliśmy ten etap i Ozzy jest teraz codziennie wypuśczany na choćby kilka minut, żeby sobie polatał. Siada nam na rękach, na ramionach, na głowie, włazi na lampę, na zegar, drepszcze sobie po stole i leci do swojej klatkę, żeby tam próbować ją rozłożyć na części. Jest serio świetny, a wczoraj, to już nawet dawał się tacie pogłaskać. I tak fajnie świergocze i gwiżdże, jak chce zwrócić na siebie uwagę. 🙂 SPoro z nim zabawy ostatnio.
Jeśli o czymś tu zapomniałam, na pewno jeszcze napisze. Albo, oczywiście, możecie pytać w komentarzach.
Pozdrawiam ja – Majka
nowy awatar – ballada z morałem
Dobry wieczór! Postanowiłam wrzucić coś śmiesznego, a że jeszcze tego tu nie było, no to proszę. Wykonanie
Zenona Laskowika, piosenka się nazywa "góralka". Wysłuchujemy do końca!
Pozdrawiam ja – Majka
nowy awatar – temat rzeka, no nie?
OK, już mam. Awatar dedykuję Beacie, której tu, niestety, nie ma. Bishop Briggs – river. Nie wiem, ile
mam do powiedzenia na temat tej piosenki. Chyba nie wiele, bo trudno mi opisać, czemu lubię. Ma moc po
prostu. Są takie piosenki, które pomagają mi wyrzucić pewne emocje, bez uzewnętrzniania ich. Poza tym
dobrze mi się kojarzy. No więc, niech sobie istnieje w awatarze. A, i tak przy okazji, czy ktoś by mi
mógł powiedzieć, czy mu się przydaje to, że wrzucam swoje awatary również na serwer? Bo trochę się ostatnio
zastanawiam, czy tak dalej robić, czy może nie zapychać ludziom miejsca.
Pozdrawiam raz jeszcze ja – Majka
wpis pod dyktando
Witajcie!
Ostatnio użytkowniczka Moozgish umieściła na swoim blogu małą instrukcję, co zrobić z następnym wpisem
na blogu. :d Podejmuję wyzwanie i wklejam odpowiedzi na 10 pytań, lepszego pomysłu brak.
1. Jak mija twój dzień i na co czekasz w najbliższej przyszłości?
OK, więc… nie zaczyna się zdania od więc! Racja, sorki. Zaczynam pisać ten wpis w szkole, więc jeszcze nie wiem, jak mi minie cały dzień. Do tej pory dzień jest… hmm… spokojny. Nie mogę wymyślić lepszego określenia. Po prostu nic nowego się nie stało, nic się nie poprawiło, ani nie pogorszyło, odpukać, bo to jeszcze możliwe. Ogólnie ostatnio mam tak, że potrafię być np. wesoła niewiadomo czemu, a potem coś małego mi potrafi ten humor ściągnąć w dół, a czasami odwrotnie, jak dzisiaj, czyli raczej nastrój słaby, a potem nagle jakiś jeden szczegół mi daje te 5 minut uśmiechu.
Na co czekam w przyszłości… rany, na urodziny. Nie, czekajcie, na piątek. W piątek mam kontrolę w centrum zdrowia dziecka i nie to, żeby mnie to jakoś wybitnie cieszyło, ale przynajmniej mam wolne od szkoły. Poza tym, błagam. Pojechać, poczekać, wejść na pięć minut, powiedzieć, że głowa mnie nie boli i wyjść. Żadna filozofia, a potem pojadę w odwiedziny do Lasek, taką mam nadzieję, więc w sumie, to piątek zapowiada się bardzo dobrze.
2. Jaką cechę najbardziej w sobie lubisz i dlaczego?
O! "i dlaczego"! Nie mogłam się doczekać, jak na maturze! Cudnie… :p OK, więc, najbardziej lubię… wiem. Uczciwość. Nie zdarza mi się kłamać ludziom prosto w oczy, wykorzystywać znajomości z nimi do własnych celów i raczej staram się wprost mówić, o co mi chodzi. Nie zostawię kogoś bez powodu i wyjaśnienia, nie będę grać, tak myślę. I niech tak pozostanie.
3. Jakie jest największe wyzwanie, jakie do tej pory spotkało Cię w życiu i jak je przezwyciężyłaś? Jaki jest twój plan, jeśli wciąż nad nim pracujesz?
Yyyyyyy… powiem tak. W październiku skończę 18 lat, trochę trudno wybrać największe z wyzwań, które spotkało mnie przez ten czas. Ale… wyzwania. Wyzwaniem, jakie przezwyciężyłam było przetrwanie klasy drugiej gimnazjum (mnóstwo nowych rzeczy do nauki, dyplom w szkole muzycznej, projekt gimnazjalny), no i w sumie trzeciej też (egzaminy, przedstawienia, pożegnania gimazjum). Rany, do tej pory nie wiem, jak to zrobiłam, poprzestaję na: no, jakoś sięudało. Wyrobiłam się, zdążyłam. :d
Ale chyba największym wyzwaniem, jakie sama sobie zafundowałam ostatnio, była zmiana szkoły rok temu. Nowe liceum, nowi ludzie dookoła, kompletnie inne metody i tempo pracy… rany boskie! Do tej pory sobie z tym radzę. Jaki mam plan? Yyyyyy… Wstać, przetrwać, znaleźć kogoś lub coś, do kogo / czego mogę się uśmiechnąć, no i się położyć przed jedenastą. :d
4. W czym jesteś mistrzem lub expertem?
O! I to było najtrudniejsze pytanie. Czytałam ostatnio książkę, w której dużo dziewczyn mówiło, z czego są dumne. OK, to powiem. Ale mistrzem? Kurde, nie wiem. Podobno jestem pomysłowa, to może w wymyślaniu nowych rozwiązań? Jestem na pewno mistrzem w konkretnym wypowiadaniu myśli, jak muszę. Mogę tym trochę wnerwiać jednego mojego przyjaciela, bo każde jego pięć zdań ja potem powtarzam w jednym i pytam, czy o to mu chodziło. :d
5. Czego dotyczył twój ostatni sen, jaki pamiętasz?
Yyyyyy… OK, ja wiem. Ja pamiętam. No ale nie mogę powiedzieć. :d Był bardzo fajny w każdym razie. Śniło mi się, że gadałam sobie z jednym takim moim znajomym, którego dobrze nie znam, a chciałąbym znać lepiej. No i więcej nie mogę powiedzieć. :d
6. Kto wie o tobie najwięcej?
Ja jestem raczej taką osobą, która jak jużktośsięzainteresuje, to powie dużo. Z drugiej strony wiele osób, które mnie zna słąbiej, nawet by nie podejrzewało, jaka jestem. WIęc jest z tym trochę śmiesznie. OK. Bardzo dużo wie o mnie Klaudia27 z eltena. Oj, trudno Klaudii powiedzieć coś, czego ona o mnie nie wie. Zna datę i godzinę mojego urodzenia, moje upodobania wszelkie, wymieni wszystko, co lubięczytać i słuchać, opowie mi moje własne opowiadania i mixy, streści połowę rozmów telefonicznych… Ogólnie wszystko wie. Mam teżdwóch przyjaciół – Mateusza i Kamila, którzy wiedzą o mnie sporo, jeśli chodzi o to, jak sięzachowuję w różnych sytuacjach życiowych. Bedąc na wspólnych wyjazdach można się o ludziach spoooro nauczyć. No i Zuza, niestety też z poza eltena, więc nicku nie wspomnę. Zuza wie o mnie mniej więcej tyle, ile ja o niej, a patrząc na nasząprzyjaźń, to całkiem sporo. A, no i oczywiście, byłabym zapomniała, Moozgish. Małgosia! Małgosia wie o mnie z powodu wspólnych wyjazdów, a także z powodu swojej rozległej wiedzy na temat działania psychiki ludzkiej w ogóle, a także konkretnie mojej. Zawsze zrozumiesz między wierszami, co? :d
7. W jakiej pozycji śpisz najczęściej?
Nie wiem, w horyzontalnej?
8. Gdybyś miała wehikuł czasu (taki jak Tardis), i mogłabyś przenieść się gdziekolwiek w czasie i przestrzeni, gdzie byś się przeniosła?
W przestrzeni? Londyn. Chciałabym móc siętam przenieść w dowolnym momencie, bo samoloty sądrogie jednak trochę. A, no i w ogóle chyba chciałąbym sięmóc przenosić szybko w różne miejsca, np. mogłabym do Lasek przyjechać na popołudnie i wrócić. A w czasie… Do lat 90. Wtedy sporo dorosłych, których znam, byli w moim wieku. :d Fajnie by było ich wtedy zobaczyć.
9. Dlaczego twój ulubiony kolor jest twoim ulubionym kolorem?
Gadał ślepy o kolorach, no! Zielony jest moim ulubionym kolorem, ponieważ po 1. kojarzy mi sięz czymś jasnym i raczej miłym, przyjemnym, z nadzieją, z naturą… ogólnie dobrze mi się kojarzy. A po 2. To jedyny kolor, który pamiętam w tak dużym stopniu.
10. Kiedy ostatnio śmiałaś się tak, że bolał cię brzuch, boki, nie mogłaś złapać oddechu itp.
Ja się ostatnio często tak śmieję, a raczej łatwo jest mi się tak roześmiać. Śmieję się rzadko, ale jak już, to już
nie mogę przestać. :d Dwa ostatnie razy były podobne, bo ich powodem był telefon. Raz Klaudii, raz Zuzy. W piątek rozmawiałam z Klaudią, a że Klaudia ma telefon, który przejawia dziwne skłonności do odblokowywania się podczas rozmowy, czasami nasze konwersacje potrafi zakłucić dziwne jego zachowanie. COśsięwłącza, cośgada, a czasem po prostu przerywa rozmowę. Klaudia próbowała mi coś wytłumaczyć, a ja nie rozumiałam, czy teżnie słyszałam, nie pamiętam. W pewnym momencie rozmowa po prostu sięurwała. Oddzwaniając zapytałam Klaudii, czy przypadkiem to nie było tak, że ona uznała, że jak nie rozumiem, to nie ma sensu mi tego tłumaczyć jeszcze raz. Podobna sytuacja miała miejsce wczoraj. Gadam z Zuzą, zadaje jej pytanie, a Zuza traci zasięg. Rozmowa była bardzo dla mnie interesująca, no i zadaję
ja to najważniejsze pytanie w rozmowie, zastanawiałam się nad odpowiedzią cały dzień… no i pytam, a w odpowiedzi słyszętylko coś w rodzaju: wszzzzzszzzzz… Ja tak myślę, myślę, no i w końcu pytam: Zuza, co? Bo mi chyba przerwało, możesz powtórzyć?
A Zuza: jasne, że mogę. mmmmwwwwwhhhhh… i znów to samo. Nie, ja nie mogę, ja zacznę pisać listy! Tam się nie traci zasięgu.
Ojjj… co tu zrobić? Pytania mi sięskończyły. Już nie wiem, co mam pisać. :d Może zmienimy awatar? Zaraz sięzastanowię i zmienię, poświęcę na to oddzielny wpis, tak myślę.
Pozdrawiam was ja – Majka.
nowy awatar – plotka głosi…
A oto i nowy awatar. Adele – rumour has it.
Dedykacja tym razem dla mojej wieloletniej… znaczy ona nie ma wielu lat, tylko się znamy wiele lat, koleżanki
z internatu i z zespołu, zwie się Czarnahelena. Heleno, to dla ciebie. Dla dziewczyny, która… to nawiążmy do awataru… która zawsze wiedziała, że obrączka niewiele przeszkadza, no bo niby skąd ja mam wiedzieć, kto jąnosi, a kto nie.
Pozdrawiam serdecznie ja – Majka
nowy awatar – beautifull girls
Mieliście kiedyś tak, że nagle znalazła się gdzieś na waszym dysku piosenka z waszego dzieciństwa? Piosenka,
z którą już nie można mieć lepszych skojarzeń? Ja tak czasem mam i tak będzie z tym awatarem. Sean Kinkston
– beautiful girl. Ja mam taką zasadę, że piosenka musi być albo o czymś, albo mieć urok osobisty. No
i ta nuta wcale nie ma wymyślnego i wyjątkowego tekstu, wcale nie jest jakoś cudownie bogata muzycznie…
no ale ją kocham normalnie.
Pozdrawiam ja – Majka
gra w kostkę
Hej hej!
Nudzi mi się, powiem wam. No więc postanowiłam coś napisać, a że nie mam wielu pomysłów aktualnie, to
wam napiszę o naszej grze w kostkę. Naszej, ponieważ użytkowniczka o nicku Klaudia27 gra ze mną wytrwalę
w tę wybitnie inteligentną grę już dłóższy czas. Przypomniało mi się o tej grze dlatego, że byłam na
weekend w Laskach. Co oznaczało nie tylko rozgrywki z Klaudią, ale też z jedną moją wychowawczynią, której
tak się to spodobało, że zapisała sobie zasady. Przyszło mi więc do głowy, że może jeszcze komuś się
spodoba.
Pomysł gry powstał, oczywiście, w środku nocy, no bo ludziom się nudziło. Na braillesense (notatnik brajlowski,
takie drogie coś, co udaje komputer) jest taka opcja, żeby rzucać kostką. Taka gra, ty naciskasz enter,
on wydaje z siebie dźwięk, który nas straszliwie bawił i wyświetla numer, który wypadł. Wymyśliłyśmy
z Klaudią i kilkoma innymi dziewczynami, że zagramy w prawda czy wyzwanie w ten sposób, że jak wypadnie
parzysta liczba, to pytanie, jak nieparzysta – wyzwanie. I tak sobie ta podręczna gra przetrwała na porzytek
własny, np. jadąc autobusem rzucałyśmy małą kostką i zabijałyśmy czas w drodze. W przeciwnym razie by
się nam nudziło, a przecież trzeba było tego uniknąć.
Sprawą jasną jest, że dwie opcje, które można wylosować i z nich korzystać, to trochę za mało, żeby gra
była interesująca na dłóższy czas. Wymyśliłyśmy więc, że do każdej cyfry powinno być przypisane inne zadanie.
Zestawienie przedstawia się tak:
1. Zaskocz mnie! Zadanie zaczyna się od: powiedz mi coś, o czym nie wiem. Może być po prostu tak, możecie
dodać: powiedz mi coś, czego nie wiem o… np. o twoim pobycie w podstawówce, o twoich zainteresowaniach,
o twojej rodzinie, a także można zastrzelić przeciwnika czymś zupełnie innym, np. moja wychowawczyni
z internatu powiedziała: powiedz mi coś, czego nie wiem o… plaży. Także… powodzenia. Nawiasem mówiąc,
wyobraźcie sobie, jak trudno jest nam grać w tę grę z Klaudią. Znamy się od 7 roku życia! Jak ja mam
jej powiedzieć coś, czego nie wie?! :d
2. Pytanie. To jest proste. Po prostu pytanie, pozostawiam waszej inwencji.
3. Wymień trzy. Trochę tak, jak w grze "5 sekund". Wymień trzy rzeczy, które zabrał/a byś na bezludną
wyspę, trzy osoby, które byś zaprosił na urodziny, trzy imiona na literę J, trzy rzeczy, których nie
można kupić w Tesco… yyyyy… ja powiedziałam trumna… czy to dobrze świadczy o moim umyśle?
4. Zagadka. Podajemy 4 wskazówki i muszą zgadnąć. Rzecz, osoba, wydarzenie… jak chcecie, co chcecie,
sami sobie ustalcie limity. Mogą wam też zadać 4 pytania, ale tak chyba będzie trudniej.
5. Wyzwanie. To jak w oryginale, jak z pytaniem.
6. O, i tu jest ciekawostka. Podajemy 6 słów, a osoba, z którą gramy układa z nimi historyjkę.
No więc macie tu połączenie kilku gier słownych, a potrzebujecie do tego tylko kostki do gry, która zmieści
się wszędzie. Powodzenia i miłej gry!
życzę ja – Majka